poniedziałek, 13 października 2014

116. Postep, dazenie do celu

"Progress doesn't happen overnight,
but it can start today."
autor nieznany


"Progress doesn't happen overnight, but it can start today."
"Postęp nie stanie się z dnia na dzień,  ale może zacząć się już dzisiaj. "

Dzis przeczytalam to zdanie i oniemialam;)  Tego mi bylo potrzeba.

Od ponad tygodnia meczy mnie jakis paskudny wirus, ktory wszystkie me plany rozwojowe zamienil na spanie i na chec przetrwania kolejnych atakow kaszlu. Juz mi jednak duzo lepiej. Glos wrocil na swe miejsce, po kaszlu tylko slabe echo, a od srody wracam do swiata pracujacych, ale to juz od dzis chce znow walczyc o swoje marzenia i widziec postep:)


Rozmarzona.
(c)Kataleja

Zabieram sie wiec za przygotowania do listopadowego kursu. Jutro moze relacja z pobytu w Pradze. Zauroczylo mnie to miasto.

Chcialam sprawdzic kto jest autorem tych slow. Niestety nie udalo sie, ale za to wpadlam na stronke o tym jak zmienic siebie.

I pamietajcie... warto zaczac juz dzis!

sobota, 13 września 2014

115. Kiedy byles ostatnio na spacerze?

"Spacer – przechadzka, chodzenie bez konkretnego celu lub dla przyjemnosci."
autor nieznany

Ostatnio w ramach pozbywania sie stery gazet, ktora niepostrzezenie prze kilka miesiecy znacznie urosla, w rece wpadl mi wrzesniowy numer myself. Przerzucajac kartki i wybierajac artykuly, ktore warte sa przeczytania, wpadl mi w oczy przewrotny tytul "Szescie idzie na piechote" (Das Glück geht zu Fuß).

Na tyle mmnie to zaintrygowalo, ze zaczelam czytac i co jakis czas tylko krecilam glowa ze zdziwienia. Autorka zaczela od stwierdzenia, ze prawie zapomnielismy jak nam dobrze moze zrobic mala przechadzka, spacer. Na poczatku to stwierdzenie mnie rozsmieszylo, ale jak sie dluzej nad tym zastanowilam i zadalam sobie pytanie, ktore stalo sie tytulem tej notki, juz mi tak do smiechu nie bylo.

Kiedy ostatnio bylam na spacerze? Kiedy...?

Pytanie proste, ale odpowiedz mnie rozczarowala. Ostatnio na spacerze, bylam podczas mego urlopu. Czyli jakies dobre poltora miesiaca temu. Do spaceru nie wliczam drogi do i z pracy, przechadzki sobotniej po bulki, biegania, bo to wszystko laczy sie z konkretnym celem. Chce dotrzec do pracy, chce zrobic zakupy, chce.....

Zrobilam krotka ankiete wsrod znajomych i okazalo sie, ze w sumie nikt nie potrafil mi szybko na to pytanie odpowiedziec. Proste pytanie, a potrafilo zaskoczyc.


Na spacerze.
(c)Kataleja

Jestesmy tak zabiegani, ze zapominamy o najprostszych przyjemnosciach. Spacer nie kosztuje wiele, a potrafi zrelaksowac, uspokoi nasze rozbiegane mysli, a podswiadomosc dojdzie do glosu i byc moze uslyszymy jej odpowiedzi na nurtujace nas od jakiegos czasu pytania, problemy.

Wczoraj wybralam sie podczas lunchu na spacer do ogorodu botanicznego. Bylo cudownie, swiecilo slonce, wiatr szumial w konarach, a ja na chwile pobylam sam na sam z soba. Mam zamiar czesciej powtarzac takie spacery.

Mam nadzieje, ze jesien bedzie nam na tyle sprzyjala, iz niezbyt duzo bedziemy mieli wymowek, by wyjsc na spacer.

A Ty, kiedy byles ostatnio na spacerze?


niedziela, 31 sierpnia 2014

114. Plany wrzesniowe

"Zwyciezac moga ci, ktoryz wierza, ze moga."
Wergiliusz

Juz dawno tego na blogu nie robilam, ale mam nadzieje, ze porzez spisanie tego co planuje we wrzesniu, pomoze mi w realizacji moich celow.  Zatem zakasuje rekawy i do wyliczanki wrzesniowej sie zabieram;)

Wrzesien bedzie dedykowany w duzej mierze angielskiemu. Stalo sie... oficjalnie od jutra angielski jest jezykiem, ktory bedzie uzywany w mojej pracy. Pisanie, mowienie pol biedy, mowienie bedzie dla mnie stresujace. Uzalanie sie nad soba nie pomoze zatem trzeba dzialac.

Cel postarac sie jak najwiecej lekcji przerobic na eTutorze. Moj poziom to A2/B1, ale postanowilam na poczatku przejsc przez A1. To tak na rozgrzewke. Stan na dzis: 12 lekcji z 50. Poza tym BBC 6 Minuts English przed sniadaniem.  W poniedzialek kurs jezykowy.

Motto na ten miesiac: mowic, mowic --> czyli korzystac z okazji i rozmawiac jak najczesciej w pracy po angielsku. Trzeba wyjsc ze strefy komfortu.

Hiszpanski:) To co lubie. Cel na wrzesien Unidad 3 plus lekcje 5-8 z "Jezyk hiszpanski 20 minut kazdego dnia". SuperMemo to juz mi w krew weszlo. W pociagu przerabiam lekcje z tym programem. Nie jest zle.

Niemiecki: tu tylko tandem srodowy. Tak jak ostatnio wspominalam --> minimum.


Koncowka lata...
(c)Kataleja

Nie tylko samymi jezykami czlowiek zyje, zatem kolejny punkt na TODO-liscie to nauka do mojego listopadowego seminarium. Ksiazke mam, materialy pomocnicze przyslala mi szkola. Nie ma zatem wymowek.

W pracy tez mam ciekawy projekt. Zalozylam z 2 kolegami grupe wsparcia ha,ha.. chcemy sie dalej zawodowo rozwijac i mamy zamiar podczas lunchu, raz w tygodniu sie spotykac i sie wspolnie uczyc. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie..

Wrzesien miesiacem oszczedzania:) Do lask wroci moja applikacja na komorce, dzieki ktorej moge kontrolowac wydatki. Jakos spisywania wydatkow pomaga w oszczedzaniu. Czlowiek 2 razy sie zastanowi zanim cos wyda. A ostatnio cos za duzo na soczki wydaje. Po drodze do pracy mijam fajny warzywniak, gdzie mozna zakupic przepyszne soki. Wyprobowalam juz wszystkie rodzaje. Mniam... czas to jednak ograniczyc.

Bylo cos dla ducha teraz czas na cos dla ciala. Cwiczenia z moimi plytami. Program jest przygotowany na 28 dni. Ja zaczelam juz przedwczoraj. Cwiczymy, cwiczymy. Szkoda, ze to po niemiecku, gdyz inaczej bym Wam go polecila. Pochwale sie jednak efektami na poczatku pazdziernika. A Wy lubicie cwiczyc z plytami DVD?

A na koniec miesiaca czeka mnie nagroda. Wyjazd do Pragi na przedluzony weekend. Juz nie moge sie doczekac. A potem za pare dni moj ukochany Wroclaw.

Zatem motywacja jest do pracy, bo zapewne bedzie przyjemniej leniuchowac, wiedzac, ze sie wykonalo kawal, solidnej pracy. Chociaz jak na te moje plany patrze to mam uczucie, ze nieco przesadzam. Tja...zobaczymy. Prosze o trzymanie kciukow!!!

P.S.
Moze pomoze mi w realizacji mych planow przyporzadkowanie poszczegolnych zajec konkretnym dniom. Taki rozklad zajec jak w szkole. W koncu wrzesien kojarzy sie z poczatkiem szkoly.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

113. Plany jezykowe

"Nie wystarczy patrzec na schody, trezba sie na nie wspiac."
David Allen

Juz wiem, ze bez wysilku i systematycznosci do nikad nie dojde, nie osiagne tego o czym marze. Za kilka dni 1 wrzesien i pomimo, ze kiedy ostatni raz siedzialam w szkolnej lawce minely juz wieki, kojarzy mi sie ten dzien z dobrym poczatkiem. Zawsze lubilam zapach nowych ksiazek, zeszyty czekajace, by zapisac je drobnym druczkiem i ta motywacje, ktora mowila dasz rade bedziesz jeszcze lepsza niz w zeszlym roku.

Sadze wiec, ze jest do dobry czas, by zaczac systematyczna nauke.

11 sierpnia zaczelam akcje "Angielski w pol roku". Od tego czasu pomalu sie rozkrecam. Staram sie miec przynajmniej krotki kontakt z tym jezykiem kazdego dnia. Pare dni temu wykupilam abonament na eTutorze, by usystematyzowac moja nauke. Plan zaklada przynajmniej pol godziny poswiecic na nauke z ta platforma jezykowa. W pazdzierniku napisze jak mi ta nauka idzie. Rownolegle do eTutor zaczynam od wrzesnia kurs jezykowy. W prawdzie raz w tygodniu, ale to zawsze cos. W mojej pracy maja byc tez kursy angielskiego. Pytanie tylko kiedy? Czasem u nas w firmie tego typu rzeczy przeciagaja sie w nieskaczonosc. Poczekamy zobaczymy.

Planuje na blogu pod koniec kazdego miesiaca pisac jak mi idzie i za kazdym razem pisac o innym aspekcie mojej nauki.

I dla Ciebie zaswieci slonce.
(c)Kataleja

Hiszpanski kontynuuje. Udalo mi sie nadrobic zaleglosc w SuperMemo. Dziennie w drodze do pracy ucze sie z mobilnej aplikacji. Dodatkowa motywacja dla mnie sa spotkania wtorkowe z Monica. Moja hiszpanska kolezanka:) Korzystam z ene A2. Bardzo fajny podrecznik. Nie wiem czy jest dostepny w Polsce. Mam zamiar wreszcie ukonczyc kurs "Jezyk hiszpanski. 20 minut kazdego dnia". W grudniu mam zamiar dac te ksiazke mojej siostrzenicy, ktora wspomianala, ze chcialaby sie uczyc hiszpanskiego. Grudzien wydaje sie realna data, by zakaczyc przygode z ta ksiazka. Ostatnio znalazlam mozliwosc platnego testu, ktory okreslilby moj poziom hiszpanskiego. Mam zamiar napisac go w polowie wrzesnia. Podziele sie z wami jak mi poszlo.

Niemiecki bedzie chyba po macoszemu traktowany. Plusem jest, ze mieszkam w Niemczech i mam codziennie kontakt z tym jezykiem. Ostatnio nawet przezylam cudowna chwile zwiazana z tym jezykiem. Moja polowka ogladala film i juz mialam sie zapytac, czy warto go polecic moim rodzica, gdy zdalam sobie sprawe, ze jest on po niemiecku. Smieszne to bylo. W pierwszym momecie nie wiedzialam w jakim jezyku mowia aktorzy. Bylo mi obojetne czy to polski, czy niemiecki.  Dla mnie liczyla sie tresc. Juz jestem na tym etapie, ze mi jest obojetne czy jest cos po polsku, czy tez po niemiecku. Mozna to zreszta zauwazyc po spsie moich przeczytanych ksiazek. Snie jednak dalej po polsku. Chociaz... hmmm... moze nie zdaje sobie juz sprawy w jakim jezyku mowie podczas snu.

Wracajac jednak do nauki. Bede kontynuowac tandemowe spotkania. I postaram do nich dobrze przygotowywac. Marzy mi sie taki poziom jezyka, by mowic w 100% poprawnie. Akcentu sie nie pozbede, ale liczy sie dla mnie jakosc mojego mowionego i pisanego jezyka.

ufff..... rozpisalam sie, a miala byc to krotka notka.

P.S.

Przez blog Chettystrafilam na ciekawy filmik Szavki. Polecam:

Sposob Szavki na nauke jezykow.

Sprawdza sie tu stara maksyma: SYSTEMATYCZNOSC. Zycze jej Wam i sobie:)

sobota, 23 sierpnia 2014

112. W poszukiwaniu cudownego srodka

"Nie trać nig­dy cier­pli­wości; to jest os­tatni klucz, który ot­wiera drzwi."
Antoine de Saint-Exupéry

Czlowiek to jednak dziwne indywiduum. Wiem doskonale, ze nie ma cudownych srodkow na to, by sie czegos szybciej (ba...bez wysilku) nauczyc, ale mimo to z konsekwecja upartego osla, szukam jak..."w miesiac nauczyc sie jezyka", "jak wrocic do formy", "jak zlamac swoj rekord w ...", "jak.....".  I nic to, ze z wiekiem czlowiek powinien byc madrzejszy, miec na ten temat wyrobiona opinie, od czasu do czasu ruszam na poszukiwania i za kazdym razem konczy sie to sporym rozczarowaniem i fiaskiem, chociaz paradoksalnie wiem jakie owoce przyniosa te moje mrzonki.

Pewnie kazdy z Was przynajmniej raz w zyciu zlapal sie na szukaniu drogi na skroty, by po jakims czasie stwierdzic, ze cos takiego NIE ISTNIEJE.


Uwierz w siebie.
(c)Kataleja

Dlaczego zadajemy sobie wiec sporo trudu, by podazac za czyms co nie istnieje? Czasem wiecej czasu i energii poswiecamy na szukanie, zamiast zabrac sie do pracy.

Przyklad z dnia dzisiejszego: W ostatnim wpisie wspominalam o super cwiczeniach, ktore mam na DVD. Dzis wzielam do reki plyte, ktora obiecywala, ze za 30 dni bede miala figure o rozmiar mniejsza. W chwili, gdy to czytalam, pomyslalam o tych wszystkich plytach, ktore cierpliwie na mnie w domu czekaja i tak jak szybko wzielam, tak tez szybko odlozylam te plyte.

W dzisiejszych czasach latwiej mi kupic kolejna plyte do cwiczen, ksiazke do nauki jezykow, czy czegokolwiek innego, niz po prostu skrzyzowac pupe z krzeslem i zabrac sie do pracy.

By osiagnac sukces, dotrzec do celu potrzeba niewiele skladnikow. Najwazniejsze z nich to praca, systematycznosc i cierpliwosc. Czas nam dany predzej czy pozniej przeminie, ale tylo od nas zalezy jak nim bedziemy dysponowac.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

111. Wraz ze spadkiem temperatury wzrasta motywacja.

„Odkładanie w czasie czegoś prostego czyni to trudnym. Odkładanie trudnego - niemożliwym.”
George Claude Lorimer

Jakos urlop plus pozniejsze upaly nieco mnie rozleniwily. Jednak wraz ze spadkiem temperatury, wzrasta moja motywacja.  Wracam wiec na sciezke samorozwoju.

Ostatnie tygodnie sprawily, ze nieco musialam swoje priorytety przetasowac i dostosowac do tego co mnie czeka w najblizszym czasie w pracy. Czy tego chce, czy nie bede musiala w koncu przestac "udawac", ze ucze sie angielskiego. Jesli pomysle sobie, ze blog juz istnieje od ponad 2 lat, a ja jakos nie widze powalajacych postepow w mojej nauce angielskiego to znaczy, ze cos robie nie tak.

Zatem rusza akcja angielski w pol roku. Wiem, wiem.... aby nauczyc sie dobrze jezyka potrzeba wiecej czasu. To co zamierzam robic przez ten okres czasu to sprobowac roznych spoobow nauki i zobaczyc co tak naprade na mnie dziala. Zasada numer jeden: miec stycznosc z tym jezykiem przynajmniej 6 razy w tygodniu. Bede zdawac relacje z tego jak mi idzie i jakie sposoby oprocz tych "klasycznych" testuje na sobie. Dodatkowa motywacja to ta, ze coraz wiecej bede musiala mowic, pisac w pracy po angielsku. Od tego nie da sie ucieknac.


Ciagle do przodu
(c)Kataleja

Kolejne wyzwanie z konkretna data koncowa (polowa listopada) to seminarium zakonczone egzaminem. Temat szkolenia jak dla mnie jest niezwykle ciekawy i mocno zwiazany z moja praca. Wiaze sie to ze sporym nakladem z mojej strony, ale wierze, ze mi sie uda.

Ostatnio odkrylam dla siebie super zestaw cwiczen. W sumie to odkrycie mojej cioci, ktora uzczesliwila mnie tym prezentem. Zestaw 6 plyt DVD, 28 dniowy trening, ktory sprawia, ze ma sie ochote codziennie cwiczyc. Juz zostal mi tylko ostatni dzien. Zamierzam jednak zestaw zaczac od nowa zwiekszajac poziom zaawansowania cwiczen. NIezle uzupelnienie do biegow. Mam nadzieje, ze wroce do regularnego biegania, bo jakos wspomniane juz wczesniej upaly nieco mnie rozbily. A w drodze juz do mnie kolejny zestaw plyt z tej serii.

A z rzeczy przyziemnych to czeka mnie "odgruzowanie" mieszkania. Jakis czas temu zrobilam taka akcje i swietnie sie po niej czulam. Dobrze pozbyc sie rzeczy, ktore sie juz do niczego nie przydaja i istnieja tylko po to, by zagracic nam przestrzen zyciowa. Malymi krokami mam zamiar to zrobic. W jesien wkrocze zatem z odchudzonym mieszkaniem:)

Planow i pomyslow mam jeszcze wiecej, ale na wszystko przyjdzie swoj czas.

Pozdrawiam i do wystukania.

P.S.
Wyzwanie z szafa dziala, ale czasem jest ciezko. Jak na razie skusilam sie na zestaw sportowy: koszulka plus leginsy do cwiczen. Mam nadzieje, ze bede sie dalej dzielnie trzymac.

niedziela, 20 lipca 2014

110. Podroz za jeden usmiech czyli....

"Niewiele do szczęścia pot­rze­ba: trochę pias­ku, morza, nieba... "
Jan Izydor Sztaudynger

....gdzie bylam jak mnie nie bylo:)

Juz dwa tygodnie jak codziennosc probuje mnie ponownie zlapac w swe obiecia, ale dzielnie sie nie daje. Dwa tygodnie urlopu dodaly mi sil. Sporo miejsc udalo mi sie w tak "krotkim" czasie na nowo odkryc, poznac. A ze za oknem prawie 30 stopni to z luboscia sobie powspominam. I tak w ekspresowym skrocie.


Krakow
(c)Kataleja

Podczas urlopu nieco (z naciskiem na nieco) sobie pobiegalam i podczas jednego treningu uzbieralam poziomkowy bukiet, ktorym obdarowalam tate z okazji jego swieta. Coz dzieckiem jest sie zawsze niezaleznie od tego ile ma sie lat. Swoja droga las o poranku pachnie przecudnie.

Krakow to kolejny przystanek na mojej mapie. Nie ma nic lepszego niz z rana usiasc sobie w kawiarence i patrzec jak leniwie miasto budzi sie do zycia. Moje odkrycie to podziemne muzeum i Kazimierz. Zwalszca podziemia zrobily na mnie ogromne wrazenie. Dziwne uczucie patrzac na ulice, gdzie przed setkami lat kola odcisnely swoje pietno. Taka mala podroz w czasie.


Wroclaw
(c)Kataleja

Wroclaw to jedno z moich ulubionych miast. Intesywne dni podczas ktorych, bylam "pania przewodnik". Udalo mi sie szwagra przekonac, ze Wroclaw tez mozna pokochac. Mimo, iz wydawalo mi sie, iz znam juz to miasto bardzo dobrze to udalo mi sie odkryc dla siebie pare miejsc. Podejrzewam, iz Wrocek bedzie sie kojarzyl mojej siostrzenicy nie tylko z krasnalami, ale takze z ksiazkami. Cala nasza grupa wracala z walizkami wypelnionymi ksiazkami;) pewnie o niektorych napisze niebawem na blogu.

Ciekawie wyprawe do Wroclawia i Krakowa podsumowala moja ciocia. Krakow ze swoim rynkiem jest taki bardzo turystyczny, Wroclaw natomiast jest otwarty dla turystow i swoich. Mozna to zwlaszcza zauwazyc w kawiarenkach, knajpkach na rynku obu tych miast.


Wroclawski krasnal na jurze krakowsko-czestochowskiej.
(c)Kataleja

Zostawmy miasto krasnali za nami i udajmy sie na Jure Krakowsko-Czestochowska. Wlasciwie podczas tego urlopu mialam isc w moja wymarzona wedrowke po jurze. Marzy mi sie przejsc te trase na piechotke. Niestety choroba mego taty pokrzyzowala te plany. Wierze jednak, ze kiedys uda mi sie tego dokonac.

Nie ma to jednak jak mobilna siostrzyczka:) Dzieki niej robilismy krotkie wypady na Jure.


Wakacje z duchami?:)
(c)Kataleja

Odbudowany zamek w Bobolicach robi wrazenie. Pamietam jak przed x-laty rozbilismy pod ruinami tego zamku biwak.  Dzis nie poznalam tego miejsca.


Ogrodzienca czar
(c)Kataleja

 Ogrodzieniec i zamek na podzamczu. Mam slabosc do tego miejsca.


Pieskowa Skala, kosciol na wodzie...
(c)Kataleja

Pieskowa Skala i slynna maczuga Herkulesa to byla nowosc dla mnie. A kosciol na wodzie mnie urzekl.

Dolina Pradnika
(c)Kataleja

Dolina Pradnika otumanic potrafi bogactwem zapachow. Nawet nie wiedzialam, ze przez te rejony biegnie szlak swietego Jakuba. Nawet we Wroclawiu mozna znalezc muszelke.

I to by bylo na tyle. Kolejny post bedzie bardziej rozwojowy. Czeka mnie wyzwanie jezykowe, za ktore wlasciwie zabieram sie od dzis, ale o tym opowiem niebawem.

Pozdrawiam serdecznie Tych co juz po urlopie, w trakcie i przed, albo moga jeszcze rozkoszowac sie beztroskimi wakacjami.

Kataleja

poniedziałek, 16 czerwca 2014

109. Szafa i nowe wyzwanie

"Moda jest najskuteczniejsza bronia przemyslu tekstylnego przeciw ciagle rosnacej trwalosci materialu."
Marlena Dietrich

Zadna ze mnie szafiarka, ani tez alfa i omega w sprawach mody, ale pomalutku staram sie budowac swoj styl. W sumie jestem zadowolona z tego jak sie ubieram, czuje sie w tym wszystkim dobrze. Moim zdaniem sztuka jest byc dobrze ubranym, a nie przebranym.

Tak na marginesie:
Ostatnio odkrylam dla siebie ciekawy blog "Ubieraj sie klasycznie".  Bardzo podoba mi sie podejscie autorki do mody, stylu. Autorka ma swoj wyrazisty styl, ale potrafi dostrzec piekno innych stylow. Ten blog to skarbnica inspiracji:)

Miesiac temu zabralam sie za przegladanie swojej szafy, miedzy innymi pod wplywem tego bloga i paru ksiazek na temat stylu. Mysla przewodnia bylo pozbyc sie rzeczy, ktorych nie lubie, ktore juz do mnie nie pasuja, albo niestety swe lata swietnosci maja dawno za soba. Pod koniec tego kilkugodzinnego procesu, gdzie co rusz przymierzalam to i owo, z boku szafy lezala niewielka kupka rzeczy, ktore juz u mnie nie wzbudzaja zachwytu. Musze sie przyznac, ze spodziewalam sie wiekszej gorki. Zamiast Mount Everestu, wyszedl mi zaledwie pagorek.

Potem jednak pomyslalam, ze nie jest tak zle. Mam w swej szafie sporo rzeczy, ktore naprawde lubie, sa dobrej jakosci i przede wszystkim pasuja do mnie. Wtedy przypomnial mi sie tytul pewnej ksiazki "Wie viel ist genug?" (ile jest wystarczajaco? jak duzo musisz miec, by powiedziec dosc?).

Jakos otaczajacy nas swiat reklam ze wszad nas bombarduje rzeczami, ktore sa nam "niezbedne" do zycia, szczescia. Kupujemy jedna rzeczy, by na moment zaspokoic swe pragnienia i po chwili przed oczyma pojawia sie nam nastepny obiekt pozadania: kolejna bluzka, buty....


Butow nigdy dosc...
(c)Kataleja

Kilka dni po przegladzie szafy i wydawloby sie zdrowym podejsciu do zakupowego szalenstwa, kupilam sobie wymarzona sukienke, by za tydzien "wzdychac" do  innej. Jak juz ta kupie to juz ... wlasnie co?

Dosyc ciekawa rozmowe przeprowadzilam z moja polowka na ten temat i tak sie zrodzil pomysl "Zero zakupow ubraniowych do konca stycznia". Dlaczego do konca stycznia, a nie do konca roku? Odpowiedz jest prosta. W styczniu zaczyna sie wiekszosc super okazji, wyprzedazy. Po takim poscie jaki sobie zafunduje, latwo byloby ulec pokusa.

Mam nadzieje, ze bede twarda i uda mi sie dotrzymac danego sobie slowa. W prawdzie w wspomnianym zeszycie inspiracji mam swoja liste rzeczy, ktore mi jeszcze w szafie brakuja, ale... jak sie obylam do tej pory bez nich to te kilka miesiecy mam nadzieje, ze nie zrobi mi roznicy.

Licze tez na to, ze uda mi sie na nowo odkryc niektore rzeczy, o ktorych nieco juz zapomnialam, a kiedys tak chetnie nosilam.

A ze za kilka dni wybieram sie na zasluzony urlop to bede miala okazje skorzystac z pomyslu z ksiazki J.L. Scott "Madame Chick" i zabrac z soba ze soba 10 elementow garderoby, ktore bede mogla ze soba dowolnie kombinowac. Jestem ciekawa jak to sie u mnie sprawdzi.

A jak wygladaja Wasze szafy, walizki? Macie sprawdzony zestaw na wyjazd?

środa, 11 czerwca 2014

108. Zycie w "niedoczasie". Zwolnij!

"Zyjemy mniej dokladnie, krotkimi zdaniami."
W. Szymborska

Z dobry rok temu jak nie dluzej, przeczytalam ciekawy artykul na temat Slow Life. Na tyle mnie ten temat zaciekawil, iz wyrwalam sobie te pare kartek z kobiecego czasopisma, by w wolnej chwili sie zatrzymac, podumac nad tematem i zastosowac niektore porady w swoim zyciu. I jak to w zyciu bywa, dopadl mmnie niedoczas, kartki sie gdzies zapodzialy, a we mnie tlil sie pomysl, by kiedys napisac na ten temat na blogu.

Zawsze powtarzam, ze w zyciu nic sie nie dzieje przypadkiem, i czasem w namniej spodziewanym momecie, wraca do nas porzucona mysl i pomysl na usprawnienie swego zycia. W maju na blogu Lotusowej mozna bylo poczytac o ksiazce "Pochwala powolnosci" Carl'a Honore, a pare dni wczesniej rozmawialam z mama na temat umykajacego czasu, a zagubione kartki na temat Slow Life odnalazly sie jakims cudem wcisniete pomiedzy strony ksiazki "Stuka prostoty" Dominique Loreau ...

Zwolnij...
(c)Kataleja

Co sie z nami stalo, ze pomimo tylu usprawnien, sprzetu, ktory ma nam pomoc zaoszczedzic czas, ciagle nam tego czasu paradoksalnie brakuje? Wrecz jest to powodu do zadowolenia, ze nie ma sie czasu. Brak czasu oznacza, ze mamy tyle waznych spraw na glowie, ironicznie piszac "swiat bez nas by sie zawali", a my dzieki temu czujemy sie wazni i niestety czesto wyczerpani. Chyba w tym wszystkim sie nieco pogubilismy. Wtloczeni w wir zajec, pozwalamy by dni nam bezpowrotnie uciekaly, a przeciez nasze zycie sklada sie wlasnie z chwil, tych nieuchwytnych na pierwszy rzut oka momentow.

Kiedys moj tata opowiadal mi, jak ogarnelo go przerazenie, gdy w dzien przed okraglymi urodzinami, staral sie sobie przypomniec co robil w ciagu ostatnich dziesieciu lat. W pierwszej chwili pustka, tabula rasa... dopiero, gdy po koleji zaczynal sobie przypominac te z pozoru drobne, czasem banalne wydarzenia, powoli sie uspokoil.

Slow Life to nic innego jak zatrzymanie sie, zycie pelnia zycia i cieszenie sie kazda chwila. W tym wypadku mniej znaczy wiecej. To sztuka wyboru rzeczy dla nas waznych.  

Czas letni, wakacji, urlopow to dobry moment na zwolnienie tempa. Juz od jakiegos czasu staram sie zwiedzac wolniej, ale za to bardziej intensywnie. Juz nie jest moim celem zobaczenie wszystkiego z listy "to musisz koniecznie zobaczyc, bedac w X". Jesli nie zobacze teraz, to zobacze pozniej, a jesli nie to i tak bede miala wspomnienia, ktore zapadna na dluzej w pamieci. Coz z tego jesli po powrocie z urlopu bede miala setki zdjec, a nie bede wstanie przypomniec sobie klimatu tych zakatkow, nie bede pamietac zapachow....


... i przyjrzyj sie uwazniej.
(c)Kataleja
 
W tym artykule w Claudi wypunktowano przykazania Slow Life, ktore pozwole sobie po czesci przytoczyc:
  • Pomysl, co jest dla Ciebie najwazniejsze , wyznacz sobie cele, ustal priorytety  i na nich skup sobie energie.
  • Dbaj o swoj rozwoj osobisty. - jakze ten punkt wpisuje sie w idee BGS
  • Docen urode otaczajacego Cie swiata. - jakze czesto nie dostrzegamy miejsc mijanych w drodze do pracy. Czesto sluchamy muzyke, ale tak nieco przy okazji. Moze dobrym pomyslem, byloby urzadzeine sobie wieczorku muzycznego. Delektujmy sie tym co jemy.
  • Zrezygnuj z szybkich, gotowych posilkow, zwracaj uwage na to co jesz... - Jesli nie masz czasu to przynajniej raz w tygodniu pozwol sobie na spedzenie czasu w kuchni i przyrzadzenie czegos dla siebie i domownikow. Ostatnio przeczytalam o nowej ksiazce Agnieszki Maciag "Smak milosci". Nie moge sie doczekac, by ja obejrzec i wyprobowac nowe przepisy. Mam juz jej "Smak zycia", ktora jestem zachwycona. Jak juz bede miala jej najnowsza ksiazke, podziele sie moja opinia na jej temat.
  • Nie zapomnij o najblizszych, celebruj spotkania z przyjaciolmi. - W tym tygodniu spotykam sie z kolezankami z mojej pierwszej pracy:) To cudowne uczucie, ze pomimo kilku juz lat, ciagle utrzymujemy kontakt ze soba. Lubie te spotkania, bo mnie niezwykle inspiruja. Takze moj nadchodzacy urlop mnie niebywale cieszy. Odleglosc od rodziny robi swoje  i mam zamiar celebrowac momenty spedzane z moimi najblizszymi.
  • Podrozuj, poznawaj nowych ludzi. - tu moge sie podpisac obiema rekami. Troche udalo mi sie juz zwiedzic i za kazdym razem cieszy mnie fakt, ze z kazdej podrozy potrafie cos odkryc dla siebie. Od jakiegos czasu chodzi mi juz po glowie stworzenie albumu ze zdjeciami z moich podrozy, Jakims malym okruchem tego sa moje coroczne kalendarze dla rodziny i przyjacoil.
  • Pozwol sobie czasem na chwile bezczynnosci, nie ulegaj przymusowi ciaglego dzialania. - dobrze jest czasem zwolnic tempo, poczytac cos dobrego, albo pobyc chwile z wlasnymi myslami.
  • Zyj swiadomie, nie zapominajac co dla Cienbie najwazniejsze. -  Bedac ciagle w biegu czasem nie mamy czasu, by sie nieco zastanowic nad tym co jest dla nas wazne. Z czasem zmieniamy swe poglady, cle, marzenia i bez takiej chwili ciezko nam zweryfikowac nasze postepowanie. Czy ide tam dokad obecnie chce? Fajnym pomyslem jest "dzienniczek wdziecznosci", o ktorym wspomina Lotusowa na swoim blogu.
  • Kiedy spacerujesz, spaceruj. Gdy pijesz herbate, ciesz sie jej smakiem. Nie staraj sie robic stu rzeczy na raz. - Modny multitaskin to tylko zludzenie. Nawet komuter nie robi wszystkiego na raz, tylko dzieli zadania na mniejsze i wykonuje je w okreslonej sekwencji dajac zludne uczucie wileozadaniowosci.

Jestem ciekawa Waszych sposobow na zatrzymanie sie w pedzie. A ja tymczasem pojde porozkoszowac sie herbatka i sluchac spiewow ptakow na mym balkonie.

Pozdrawiam,
Kataleja

niedziela, 8 czerwca 2014

107. Podsumowanie maja i plany na czerwiec

"Zaw­sze kiedy ro­bię pla­ny na przyszłość, zas­ka­kuje mnie teraźniejszość. "
P.Coelho

Jakos ostatnio rzadko tu zagladam, chociaz pomyslow na nowe posty mam pelno w glowie. Czerwiec pod tym wzgledem obawiam sie, ze nie bedzie o wiele lepszy, gdyz za niecale dwa tygodnie urlop.  Tym razem spokojniej, rodzinnie, ale to wcalce nie znaczy, ze bede 2 tygodnie w jednym miejscu siedziec.

Teraz krotkie podsumowanie maja, w sumie najwyzszy czas, bo juz czerwiec sie na dobre rozgoscil. Maj mial byc miesiacem jezykowym po nieudanej probie 30'dniowego wyzwania. Hiszpanski na piatke z plusem, ale niemiecki i angielski nadal pozostawiaja wiele do zyczenia. Zastanawiam sie co z tym fantem zrobic. Doszlam do wniosku, ze skoro sprawdzaja sie moje 5-minutowki to to samo bede robic z tymi dwoma jezykami, a po powrocie z urlopu zabieram sie za nie jednak bardziej intensywnie.

Czesto zadaje sobie pytanie co robie nie tak. Z niemieckim nie mam wiekszych problemow, w sumie mieszkam w kraju, gdzie na codzien posluguje sie tym jezykiem. To o czym marze to pozbyc sie starych nalecialosci i popracowac nad tym jak sie wypowiadam. Mam zamiar powtorzyc gramatyke i bardziej zwracac uwage na konstrukcje zdan. Ostanio kupilam sobie 2 ksiazki, ktore sa polecane w tym roku do egzaminu GDS. Coraz bardziej powaznie mysle o tym egzaminie. Wiem, ze juz jakis czas temu hucznie oglosilam, ze chce do niego przystapic, ale przez moja niesystematycznosc sobie odpuscilam. W tym roku termin, ktory wchodzilby pod uwage to listopad. Dam znac po urlopie jaka decyzje ostatecznie podjelam.

A jesli chodzi o angielski to tu klania sie ... sama nie wiem. Moze to, ze kiedys w miare umialam ten jezyk, a teraz kolejne proby odkurzenia moich umiejetnosci mnie w jakis sposob irytuja. Tyle juz umialam, a teraz niemalze nic. Chyba trzeba tu zasosowac metode "skrzyzowania pupy z krzeslem" i dziabac. Marudzenie nic nie pomoze. Powoli mam dosc tego krecenia sie wokol tego tematu.


Notatnik inspiracji...
(c)Kataleja

Jakis czas temu na BGS wiele sie mowilo o zeszycie inspiracji, marzen, planow. Postanowilam sprobowac ten pomysl i zobaczyc, czyt to sie u mnie sprawdzi. Dzis w sumie przepiekny dzien, ktory czesciowo spedzilam na balkonie (swoja droga ze mnie jest zwierze balkonowe ha,ha....) i wykorzystalam ten czas do zabawy w planowanie.

Moj zeszyt jest podzielony na 5 czesci:
  • plany - tu spisuje sobie to co chce osiagnac, zobaczyc etc. Taki maly zbior tego co chce w zyciu osiagnac.
  • wyzwania - poki co mam 2 aktywne:) pierwsze z nich to cwiczenia z Tiffany na boczki. Wyzwanie miesieczne. Drugie wyzwanie, na ktore mam zamiar poswiecic osobny wpis, to zero zakupow "ciuchow" przez 8 miesiecy. Mam nadzieje, ze uda mi sie wytrzymac w tym postanowieniu. Ostatnio coraz czesciej zastanawiam sie nad sila konsumpcjonizmu. Co nas napedza, ze ciagle kupujemy rzeczy, ktore w sumie nie sa nam potrzebne. Kiedys przeczytalam tytul ksiazki, ktory mnie urzekl "Wie viel ist genug?" (ile jest wystarczajaco? jak duzo musisz miec, by powiedziec dosc?).
  • Fit & Schick - wyzwania sportowe, moda etc. Ostatnio przegladalam swoja szafe, probujac ja nieco odchudzic i doszlam do wnoisku, ze prawie mam wszystko o czym zawsze marzylam. W tej zakladce zrobilam sobie moja liste czego mi jeszcze brakuje, ale rzeczy z listy bede mogla stopniowo kupowac dopiero od lutego. Na temat szafy mody, moich inspiracji tez mam zresta zamiar napisac osobny post.
  • praca - co chce osiagnac za rok, za 5 lat, za 10 lat. Te strony sa na razie puste. Mam zamiar swiadomie pojac decyzje i stopniowo je zapelniac swoimi planami na zycie. Wole sobie dac nieco wiecej czasu, by nie ulec podswiadomie pomyslami innych na siebie. Inspirowanie sie innymi jest dobre, ale latwo pomylic czyjes marzenia ze swoimi pragnieniami. Poki co mam wyzwanie na ten miesiac - przeczytac jedna ksiazke zwiazana z moim zawodem. Projekt T czas ozywic;)
  • jezyki - tu mam zamiar rozplanowac co i w jakiej kolejnosci bede sie uczyc. Jak juz wczesniej wspomianalam, mam juz dosc marudzenia na temat tego, ze chce, a nie idzie. Nie ma sie co dziwic, jesli sie nic nie robi to i efektow na prozno szukac. Latwiej znajdowac sobie wymowki, niz cos robic. 

To co sie u mnie sprawdza od jakiegos czasu to maly notesik, ktory nosze przy sobie. Lubie kalendarze, ale tu raczej zapisuje konkretne terminy. W moim notesie zawsze na poczatku miesiaca pisze sobie w punktach to co planuje zrobic w danym misiacu. Z tylu notesu wklejam sobie recenzje ksiazek, ktore chcialabym, kupic. Czasem zdjecie perfum, ktore chce powachac, a tak nachalnie je nam reklamuja:) Najlepiej jesli notesik jest nieduzych rozmiarow, gdyz nie wazy sporo, i mozna go spokojnie wrzucic do damskiej torebki.

Mam nadzieje, ze zeszyt inspiracji i planow w polaczeniu z moim notesikiem, przybliza mnie do moich celow.

Ostatnio natrafilam na pare fajnych blogow, o ktorych chce niebawem napisac. Warto sie od czasu do czasu podzielic takimi perelkami, moze ktos inny tez cos z nich wyniesie.

Troche ten dzisiejszy post nieco chaotyczny:) ale co mi tam....

Ostatnio przeczytalam ciekawa ksiazke "Ostatnie lato" Catrin Collier. Historia wielkiej milosci, ale takze spojrzenie na Prusy Wschdodnie, czasy drugiej wojny swiatowej widziane z innej perspektywy. Goraco polecam!


poniedziałek, 5 maja 2014

106. Druga rocznica blogu, Ikigai, a ja ciagle chce isc do przodu

„Człowiek może wybrać powrót w stronę bezpieczeństwa lub pójście naprzód w kierunku wzrostu. Wzrost musi być wybierany raz za razem; strach musi być pokonywany raz za razem.”
Abraham Maslow

Jutro bede miala druga rocznice jak niesmialo zaczelam swoje pierwsze posty publikowac i co chwile sprawdzac czy ktos juz tu do mnie zajrzal i jak to sie w statystykach blogowych odbija. Od czasu do czasu mam chwile zwatpienia czy to co tu pisze komus jest na cos potrzebne, czy nie przynudzam i czy to pisanie cos mi daje. O innych jest sie ciezko wypowiadac, wiec sprobuje sama sobie odpowiedziec czy mi to miejsce w sieci cos daje.

W ciagu tych dwoch lat udalo mi sie pare wyzwan nie tylko zaczac, ale i tez dokonczyc. Strasznie mi sie podobalo wyzwanie fotograficzne. Takie codzienne spojrzenie na swiat w poszukiwaniu tych ulotnych chwil, sprawilo, ze potrafie dostrzegac szczegoly, obok ktorych przeszlabym obojetnie. Udalo mi sie tez pare rzeczy uporzadkowyc. Spelniam tez swoje marzenia podroznicze.

Jezykowo nie jestem jednak za bardzo zadowolona. Mam uczucie, ze krece sie w miejscu. Robie duzo zamieszania, a efekty mierne. Moze minimalnie polepszylam swoj angielski, ale to nie jest jeszcze ten poziom do ktorego daze. W ostatnim poscie podjelam kolejna probe zmiany tego stanu rzeczy. Poki co (dzien drugi) jakos mi idzie. Mam nadzieje, ze tym razem uda mi sie wytrwac.

Maj pachnacy bzem...
(c)Kataleja

Nie chce sie jednak zybtnio skupiac na tym co bylo. W zanadrzu mam juz pelno pomyslow na siebie, na nowe wyzwania, z ktorymi mam ochote sie podzielic. Mam uczucie, iz we mnie siedzi taki maly dzieciak, ktory ciagle ma glowe pelna pomyslow i nie moze sie nadziwic jaki ten swiat jest piekny.

Ostatnio sluchalam ciekawa audycje w trojce. Niestety godziny nadawania nie sa zbytnio optymalne, gdyz audycja zaczyna sie po polnocy w niedziele i trwa dwie godziny. Tym razem jednak oplacalo sie niedospac. Audycja byla o niebieskich strefach, miejscach na ziemi, gdzie ludzie zyja dluzej niz przecietni mieszkancy globu. Bedac ostatnio w Polsce kupilam sobie nawet ksiazke, ktora byla podstawa dyskusji radiowej "Niebieskie strefy. 9 lekcji dlugowiecznosci od ludzi zyjacych najdluzej." Dana Buettnera.

Zafascynowalo mnie pojecie IKIGAI. Na polski mozna to mniej wiecej przetlumaczyc jako powod, dla ktorego przez kolejne lata bedziemy sie budzic co rano z checia do zycia. To jest cos dlaczego warto zyc. Kazdy czlowiek ma swoja definicje IKIGAI, wystarczy sie wsluchac w siebie.

Zastanawialam sie co znaczy dla mnie to slowo... To jest moja rodzina, zaufanie, praca, ktora kocham.

Mam ochote stworzyc swoja mala, niebieska strefe i odkrywac swiat dla siebie.

A czy Ty znalazles swoje IKIGAI?

niedziela, 4 maja 2014

105. Dobry plan to nie wszystko czyli wielka klapa jezykowego wyzwania i co dalej...

„Do wielkich osiągnięć potrzebne są dwie rzeczy: plan i niewystarczająca ilość czasu na jego realizację”
Leonard Bernstein 

Nic dodac nic ujac - wyzwanie Undi okazalo sie dla mnie porazka. W sumie poza hiszpanskim, gdzie dzielnie robilam swoje 5-minutowki, nie zrobilam zbyt wiele, by polepszyc moj angielski i niemiecki. Zrzucac wine na brak czasu nie mam zamiaru. Jesli sie czegos chce to zawsze znajdziemy chwile na to, by przyblizyc sie do swoich celow.  Coz trzeba wyciagnac wnioski i "dziabac".


Niezapominajki
(c)Kataleja

Dzis siadlam sobie nad kartka i zaczelam sie zastanawiac co z tym fantem zrobic. Powoli wstyd sie przyznac, ze w wolnych chwilach ucze sie jezykow, bo jakos efektow nie widac, a tych chwil to tez malo.

Zmierzam te 30 dni zaczac od nowa. Dzis zaczynam. Materialy jezykowe pozostaja nie zmienione. Hiszpanski bedzie codziennie - tu moj plan sprawdzil sie, a ze mi sie nie spieszy to na razie jest to dla mnie perfekcyjny sposob. Angielski bede przeplatac z niemieckim. Jeden dzien to jeden jezyk. 

Mam nadzieje, ze tym razem mi sie powiedzie. Mam tez ochote skorzystac z fajnych sposobow podsunietych przez Undi. Szczegolnie spodobal mi sie "slownik obrazkowy".  Dla zwiekszenia mobilizacji bede pod koniec tygodnie pisac o tym co mi sie udalo zrobic.

środa, 16 kwietnia 2014

104. Wyzerowanie licznika

„Kochać siebie samego to początek romansu na całe życie”
Oscar Wilde 

Dzis zeruje licznik. Urodziny to wyjatkowy dzien. Post mial byc dluzszy, mialam pisac o czasie, o planach, pomyslach na to i owo ...

Przeczytalam jednak dzis wypowiedz Oscara Wilde i ide sobie dalej "romansowac" :)


Marzenia....
(c)Kataleja

niedziela, 30 marca 2014

103. Kwiecien plecien - kwietniowa przeplatanka jezykowa

"Nie ma martwych jezyków, sa tylko uspione umysly."
Carlos Ruiz Zafón

Jestem w trakcie planowania zadan na kolejny kwartal (o tym w osobnym wpisie) i zastanawialam sie miedzy innymi co zrobic, by jezykami sie nieco "pobawic", gdy natknelam sie na 30 days language challange na blogu Anorexic.Candy. Jak dla mnie strzal w dziesiatke i mam zamiar sie przylaczyc. W prawdzie start dopiero 1 kwietnia, ale w ramach rozgrzewki i sprawdzenia na sobie jak to bedzie u mnie funkcjonowalo zaczynam juz dzisiaj.

30 days language challange.
(c)Kataleja

Dla siebie wybieram wariant pierwszy tzn. kazdego dnia bede cos robic zwiazanego z jezykami.  Na celwoniku beda trzy jezyki: angielski, niemiecki i hiszpanski. Nie raz zastanawialam sie, czy nie skupic sie tylko na jednym jezyku (moje rozterki pojawiaja sie od czasu do czasu w notkach jezykowych), ale chyba nie potrafie byc monotematyczna;)

Glowny nacisk klade na angielski. Tu mam zamiar na zmiane korzystac z dwoch ksiazek: "Englisch mit System" J.Stevens i ""Instant English", J.P. Sloan. Ponadto bede sluchac "6 minuts English" BBC oraz czytac teksty na news in levels.

Niemiecki to srodowy tandem plus  "Das Oberstufenbuch. Deutsch als Fremdsprache", A.Buscha, G. Linthout i gramatyka Bezy: powtorka czasow i szyk zdania. Mam wykupiony miesiac na eTutor to bede min. 15 minut dziennie tam zagladac.

Hiszpanski to ciag dalszych moich 5-minutowek, ktore sie swietnie sprawdzaja plus tandem raz w tygodniu.

A zeby udokumetowac swoje postepy, bede korzystac z metody kratkowej i kazdy jezyk otrzyma po 30 kratek.

30 days language challange w kratke:)
(c)Kataleja

Zparaszam do wspolnej zabawy:) Obudzmy  na wiosne uspione umysly.

wtorek, 25 marca 2014

102. New York - miasto ktore nigdy nie zasypia

"Jezeli jestes chciwy zycia to Nowy Jork jest wlasnie o tym. Jesli kazdego dnia chcesz wyrwac dla siebie jak najwiecej- to wlasnie w tym miescie powinienes byc."
Pam Nelson

Jesli mam byc szczera to sama nie wiem, kiedy dokladnie narodzilo sie marzenie, by kiedys stanac pod najwiekszym drapaczem chmur w Nowym Yorku i poczuc sie jak mrowka.

Chyba w kazdym z nas sa jakies miejsca na swiecie, ktore chcielibysmy zobaczyc, chwile tam pobyc i poprostu cieszyc sie z tego "tu i teraz".

Statua wolnoscia w zamieci snieznej.
(c)Kataleja

Bilet do miasta marzen kupiony zostal juz w we wrzesniu ubieglego roku i potem odliczalam juz dni do wylotu. Pamietam z jakim niedowierzaniem patrzylam na wiadomosci styczniowe, kiedy podawano informacje o strasznych falach mrozu, ktore nawiedzily miasto i jego okolice. Samoloty nie lataly, a ja z przerazeniem patrzylam na to i myslalam o tym, czy bedzie mi dane postawic tam swoja noge. Sama pamietam jak podczas ostatniej wyprawy zostalam uwieziona w miasteczku spowodu zlej pogody i odwolanych lotow.

Widok z Empire State Building, nowojorska ulica, Brodway
 i okolice najbardziej znanej nowojorskiej slizgawki.
(c)Kataleja

Mrozy byly jednak coraz mniejsze, a moja radosc z wyjazdu proporcjonalnie coraz wieksza. I wreszcie stalo sie to o czym tak marzylam.

Przywitalo mnie rozswietlone miasto. Krotko po przybyciu do hotelu udalismy sie na mini przechadzke w okolice Brodway'u. To co zapomietalam z pierwszego wieczoru to rozswietlone ulice i wszchechobecna kolorowa reklame.

5th Avenue, znow Brodway i Rockefeller Center (259 metrow).
(c)Kataleja

Kolejne dni to przechadzki po miescie z zadarta glowa i podziwianie tych "moich" drapaczy chmur. Zrobilo to na mnie niesamowite wrazenie. Nie moglam sie wrecz nacieszyc ich widokiem. Wreszcie poczulam sie jak mrowka. Mysl o tym, ze niektore budynki powstaly na poczatku ubieglego stulecia, umacnialy moja wiare, ze jesli sie czegos naprawde chce to sie to osiagnie.

Cudowny byl widok z Empire State Building na miasto noca. To bylo w walentynkowy wieczor i z tej okazji podswietlono ostatnie pietra na rozowo. W prawdzie mrozow tak strasznych, jak kilka tygodni temu, nie bylo podczas naszego pobytu, ale niemalze kazdego dnia towarzyszyl nam snieg. Mialo to swe plusy, gdyz normalnie kolejka, by spojrzec z gory na miasto z tego wiezowca jest zazwyczaj bardzo dluga. My stalismy zaledwie jakies 20 minut i chyba z trzy ostatnie pietra przeszlismy na piechotke, bo jedna z wind sie popsula, a nam nie chcialo sie czekac. W walentyki sluzy to miejsce do wyznania milosci. Widzialam jedna szczesliwa pania, ktora w tym dniu dostala od swego ukochanego pierscionek zareczynowy.

Warto sobie nieco czasu zostawic na zwiedzanie muzeow. Mozna tam spedzic niemalze caly dzien i ciagle nie miec dosyc.

Miasto noca, most i w drodze do Central Park.
(c)Kataleja

Na pewno powroce tu kiedys. Miasto, ktore nigdy nie spi skradlo moje serce.  Podczas zwiedzania, wychodze z zalozenia, ze lepiej zobaczyc mniej i przezyc wszystko bardziej intensywnie, niz byc niczym "japonski turysta".

Ostatnio dostalam dobrze zapowiadajaca sie ksiazke "Nowy Jork. Od Mannahatty do Ground Zero" Magdaleny Rittenhouse. Zapowiada sie ciekawie. Polecam. A dla tych, ktorzy maja malo opowiesci to polecam relacje z wyprawy autorki bloga miasta ksiazek "Impresje nowojosrkie ".

P.S.
Warto obudzic sie wczesnie rano w niedzielny poranek i przespacerowac sie po pustych ulicah. Moze to miasto nie spi noca, ale w niedzielny, mrozny poranek smacznie sobie pochrapuje. Ja sie czulam tak, jakby miasto na ta jedna chwile nalezalo tylko do mnie...

NY w kolejnej odslonie i powrot do domu...
(c)Kataleja

niedziela, 23 marca 2014

101. Nominowana przez Marte:) Liebster Blog Awards plus pytanie do czytelnikow.

Pare dni temu zostalam nominowana przez Martedo Liebster Blog Awards.

O co w tym chodzi?

"Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."



A ze ostatnio jakos malo aktywna jestem na blogu, pomyslalam sobie, ze milo bedzie przypomniec innym o sobie odpowiadajac na pytania od Marty.

1. Jaką książkę polecasz? (pomijam horrory, fantastykę, historyczne i biograficzne) - książka do której chętnie byś wrócił/-a (może być rozwój osobisty, kryminały itd... :))

Od jakiegos czasu udalo mi sie wrocic do ksiazek i umilac sobie zycie czytajac rozne lektury. ostatnio zaczytuje sie w ksiazkach Stiega Larrsona. W Polsce mozna je spotkac pod wspolna nazwa Millenium.

A ksiazke, ktora bym polecila w ramach samorozwoju to "7 nawykow skutecznego dzialania", S.R.Covey.

2. Jak wygląda Twoje planowanie? (planujesz miesiąc, tydzień, dzień? Masz swoje gotowe wzory do plannera czy korzystasz tylko z kalendarza? A może jakieś aplikacje w telefonie?) - Jeśli pisałeś/-łaś o tym w swoim blogu chętnie widziane będą linki do postów, żeby się nie powtarzać :)

Chyba ciagle jestem na etapie poszukiwania i dopasowywania czyis pomyslow do siebie. Motywujaco dziala na mnie system w kratke, o ktorym pisalam na swoim blogu. 

To co na mnie ostatnio dziala to notes, w ktorym notuje sobie plany na kolejny miesiac. Chyba to sie sprawdza u mnie ostatnio najlepiej.

Ostatnio chodzi mi po glowie pomysl z zeszytem motywacyjnym. Nawet odpowiedni zeszyt lezy kolo mnie i czeka na zapisanie w nim moich planow: tych blizszych i dalszych. Sadze nawet, ze za jakis czas pojawi sie o nim notka u mnie.

3. Twój sposób na prokrastynację?

 system w kratke :) ale cazsem dopada mnie len.

4. Dlaczego rozwój osobisty?

Chyba jak kazdy wczesniej czy pozniej chce swiadomie przezyc swoje zycie i czerpac z niego pelnymi garsciami. Nie chce przemknac przez zycie, by potem zalowac, ze tyle rzeczy nawet nie chialam sprobowac.

5. Wydarzenie, książka albo film? - coś co zmieniło Twoje lub wpłynęło na Twoje  życie / sposób myślenia na jakiś temat.

hmm.... trudne ptyanie, na ktore nie jestem wstanie odpowiedziec jednym zdaniem. Chyba koncowka ostatniego roku i choroba mego taty uswiadomila mi, ze nie mozna odkladac planow na pozniej.

 6. Od czego jesteś uzależniony/ -a?

Chyba od mojego telefonu;) sluzy mi pomoca, wspiera w samorozwoju, ale czasem odciaga od rzeczy istotnych.

7. Twój sposób na relaks?

Kapiel, dobra ksiazka, pyszna herbata z cytryna lub bieganie.

8. Twój najlepszy post wg. Ciebie. (poprosiłabym o link :))

Sadzac po rankingach powiedzialabym, ze 013. Moj sposob na motywacje czyli zycie w kratke. Ale post, ktory uswiadomil mi, ze jesli sie czegos chce to mozna to osiagnac to notka podsumuwujaca wyzwanie 365 dni.

9. Co lub kto Cię inspiruje w pisaniu bloga?

Chyba BGS i chec zrobienie czegos w swoim zyciu. Ostatnio mysle o tym, by byc bardziej aktywna na blogu, bo patrzac po ilosci notek w tym roku to raczej cieniutko to wyglada.

10.  Czego słuchasz kiedy jedziesz w dalszą trasę?

Uwielbiam trojke. Nie zawsze moge ja jednak sluchac(zasieg).

11. Złota Myśl, cytat, dewiza którą się kierujesz?

Ostatnio "Carpe diem".

... i to by bylo na tyle:)

Nie bede nikogo nominowac, bo przewaznie blogi, ktory bym nominowala sa juz nominowane. Dziekuje jednak Marcie za nominacje. Milo wiedziec, ze ktos nas podczytuje.

W zwiazku z nominacja mam pytanie do moich czytelnikow. Co Wam sie u mnie na blogu podoba? Jakie tematy lubicie najbardziej i co chcielibyscie u mnie przeczytac.

Udanego startu w nowy tydzien,
Kataleja


niedziela, 2 marca 2014

100. Krok do tylu, by znow isc na przod...

„Jeśli spędzasz zbyt wiele czasu myśląc o czymś, nigdy tego nie dokonasz”
Bruce Lee

Jak to z lutym zwykle bywa, nim sie z nim zaprzyjaznic zdazymy, ladujemy niespodziewanie w marcu ze zdumiona mina i pytaniem "to juz"?

Dziwny to byl dla mnie miesiac. Pelen wzlotow, lotow i upadkow.

Zaczne od tych przyjemnych rzeczy:) Spelnilam swoje marzenie, by poczuc sie jak mrowka. Jak mi sie to udalo? Stanelam pod najwyzszym drapaczem chmur w Nowym Jorku i spojrzalam do gory. Jestem zachwycona tym miastem, a zwlaszcza architektura. Ciagle na wspomnienie tych paru dni usmiecham sie do siebie. Jednym z planow marcowych jest krotka relacja z miasta, ktore nigdy nie zasypia.

Nie boj sie siegac po swe marzenia.
(c)Kataleja

 5-minutowka okazala sie sukcesem. Czesto slyszy sie o metodzie malych krokow i nieraz w mniejszym lub wiekszym stopniu probuje ja wcielac zycie, ale za kazdym razem zaskakuje mnie to, jak takie male kroczki potrafia nas szybko do celu przyblizyc.

Jak tam wiec moj hiszpanski? Poza krotka przerwa, gdy raczylam sie urokami Nowego Jorku, praktycznie zawsze udalo mi sie wygospodarowac owe 5 minut. Czasem z tych 5 minut robilo sie 10 czy 15. Sprawdza sie stare porzekadlo, ze najtrudniej jest zaczac. W lutym udalo mi sie 6% z Super Memo przerobic, dotrzec do rozdzialu 4 ksiazki "Jezyk hiszpanski, 20 minut kazdego dnia" i spotkalam sie 2 razy z kolezanka hiszpanka, by nieco z nia pomowic. W miesiacu marcu bede dalej kontynuowac moje 5-minutowki. Moj kolega z pracy tez chwali sobie ta metode.

A w nawiazaniu do tytulu tego postu. Okazalo sie, ze nieco sie mi zawodowo namieszalo. Mam uczucie, ze zrobilam krok do tylu. Przemyslalam sobie to wszystko przez ten weekend i doszlam do wniosku, ze trzeba zakasac rekawy i bardziej intensywnie zabrac sie za poszerzanie swojej wiedzy. Tak jak w dzisiejszym cytacie: samym mysleniem nic nie zdzialam. Planu juz w glowie jest, teraz tylko dzialac....

CDN....

P.S.
Dzis maly jubileusz. 100 post!

niedziela, 26 stycznia 2014

099. 5-minutowka

„Robiąc rzeczy małe, musisz myśleć o rzeczach wielkich po to, by wszystkie rzeczy małe szły w dobrym kierunku”
Alvin Toffler

Jakos mysl o hiszpanskim mnie nie odpuszcza. Planowalam dopiero zaczac ponowna nauke od kwietnia, ale mysl o tym jezyku powraca niczym bumerang. W pracy mam kolezanke hiszpanke, ktora wie o tym, ze sie "ucze" hiszpanskiego, i zagadala do mnie pare slow.Wstyd sie przyznac, ale moja znajomosc tego jezyka zredukowala sie do wydukania paru podstawowych slow. Niesamowite i przerazajace jest zarazem jak szybko jezyk nie uzywany wymyka sie z glowy pozastawiajac niewyrazne slady w pamieci.


Swiat u stop.
(c)Kataleja

Czasem dochodze do wniosku, ze w zyciu nic nie dzieje sie przypadkiem. Dzien po rozmowie z kolezanka rozmawialam z kolega i zapytalam sie, jak tam jego postepy w nauce polskiego.  "Brak czasu, bla, bla....". Po tych slowach zaczelismy sie smiac i ... w tym momecie wpadl mi pewien pomysl do glowy. Jakos mi sie nie chce wierzyc, ze nawet przy chronicznym braku czasu nie jestesmy w stanie wygospodarowac 5 minut. 5 minut to tak malo, ze nawet sie tego nie zauwazy, kiedy czas przeleci nam minuta, po minucie, sekunda, po sekundzie przez palce lub napiety grafik, gdzie wszystkie punkty maja najwyzszy priorytet.

I tak oto umowilam sie z kolega, ze dziennie przeznaczymy na nauke naszych jezykow minimum 5 minut. W kazdy piatek w ramach zdrowej rywalizacji, bedziemy sobie mowic jak wywiazujemy sie z naszego wyzwania. Zaczelismy w piatek i musze powiedziec, ze jak do tej pory 5 minut funkcjonuje.

Juz slysze te glosy: co to jest 5 minut?

Pewnie, ze jest to malo, ale w ciagu tygodnia 5 minut razy 7 dni to juz 35 minut. Czesto z tych 5 minut robi sie ciut wiecej i tak minuta do minuty przyczynia sie do tego, ze zblizamy sie malymi krokami do celu, nawet tego nie zauwazajac. Juz kiedys czytalam artykul, o ktorym wspominalam na swoim blogu, ze takie niepozorne zmiany w naszym zyciu, moga wprowadzic wiele dobrego.

Postaram sie za miesiac zdac relacje z tych moich 5-minutowek. Jestem tez ciekawa jak moj znajomy sobie z tym wyzwaniem poradzi. 

P.S.

Nawet dzisiejszy cytat z dawki motywacji to jak swiatelko w tunelu, ktore podpowiada, ze to dobra droga.

czwartek, 23 stycznia 2014

098. Dobry przyklad

"Niewiele jest rzeczy rownie irytujacych co dobry przyklad."
Mark Twain

Dzis zaczelam nieco przewrotnym cytatem, bo w rzeczywistosci dobry przyklad powinien nas mobilizowac do dzialania. Jednak to co nas irytuje to mysl, ze gdy my gniusniejemy na sofie, albo udajemy sami przed soba, ze cos robi, to inna osoba w tym czasie realizuje swoje pasje i przybliza sie z kazdym dniem do celu.

Ostatnio mialam szczescie obejrzec dwa niezwykle inspirujace filmy.  Tematyka kazdego z nich byla odmienna, ale mozna by bylo te dwa filmy sprowadzic do wspolnego mianownika: jesli Ci na czyms zalezy do dzialaj, nie patrz na innych i rob swoje.

Pierwszy film to "Kon-Tiki" z 2012 w rezyserii Joachim Rønning i Espen Sandberg. Bohater filmu to Thor Heyerdahl. Co w tym filmie mnie urzeklo? Determinacja glownego bohatera, w celu udowodnienia tezy, ze wyspy Polinezji przed 1500 laty odwiedzili i osiedlili smialkowie z ameryki poludniowej. Starsi koledzy naukowcy wysluchiwali z poblazaniem jego tezy, by skwitowac wszystko jednym zdaniem: to sa niedorzeczne przypuszczenia. Wydaje mi sie, ze wielu ludzi w tym miejscu odpusciloby sobie dalsze proby przkonania niedowiarkow.  Nasz bohater postanawia jednak udowodnic swoja teze i.... w 1947 roku buduje lodz/tratwe na wzor lodzi poludniowo-amerykanskich ludow i wyrusza z Peru na podboj Polinezji. Przed nim i jego zaloga trasa dlugosci 7000 kilometrow.


zrodlo: http://bezpowodu.com


Kolejnym filmem jest "Der Medicus" ("The Physician") z 2013 w rezyserii Philipp Stölzl. Nie wiem niestety czy mozna go w Polsce obejrzec. Ja widzialam w kinie wersje niemiecka. To opowiesc dziejaca sie w sredniowieczu. Pewnemu chlopcu umiera matka na wyrostek robaczkowy tzw. wtedy chorobe "bolow bocznych" (Seitenkrankheit) i wtedy rodzi sie w nim pragnienie, by zostac uzdrowicielem. Niezwykle jest w nim to, ze potrafi rozpoznac, czy ktos ma szanse na wyzdrowienie, czy musi juz pozegnac sie z tym swiatem. Przez przypadek wedrujac razem z wczesniej poznanym pseudo-uzdrowicielem, dowiaduje sie, ze gdzies daleko na wschodzie jest medrzec, ktory potrafi uleczyc niemal wszystko. I tak o to wyrusza na wyprawe, ktora odmieni jego zycie.

Dwie historie, jedna na faktach, druga basniowa, ale przeslanie jedno. Uwierz w swoje marzenia i dzialaj.

A jak jest z Wami, z Waszymi marzeniami? Dzialacie, czy przygladacie sie innym jak siegaja po gwiazdy?


niedziela, 12 stycznia 2014

097. Ja w nowym roku

"Odloz do jutra to,
czego nie powinnas robic dzisiaj!"
Dorothy Parker

Zaczelam nieco przewrotnie, bo zastanawiajac sie jak i kiedy chce swoje cele zrealizowac, doszlam do wniosku, ze latwiej zajac sie nam blahostkami, a  wazne dla nas rzeczy odkaldamy na jutro. Podejrzewam, ze zycie byloby o wiele przyjemniejsze i bardziej satysfakcjonujace, gdybysmy odkladali na jutro to co nie powinnismy robic.

Juz w grudniu spisalam sobie w swoim notesie, to co udalo mi sie w 2013 roku osiagnac, z czego jestem dumna. Dzis porownalam to z tym co prawie rok temu napisalam na blogu i jakos mam mieszane uczucia.

To co mnie najbardziej martwi to sprawa jezykow. Jakos szczerze powiedziawszy nie widze postepow. Dlaczego? Bo brak mi systematycznosci i raczej moje dzialania to takie maskujaco-obronne przed wyrzutami sumienia. Pytanie: komu ja na zlosc robie? Chyba tylko sobie zycie utrudniam.

Zatem jak sie domyslacie to ten rok bedzie rokiem jezykowym. Niedawno kupilam ksiazke (kolejna;-)) do nauki angielskiego, ktora jest dedykowana dla tych, ktorzy mysla, ze najwiekszym problemem w nauce angielskiego sa oni sami. I chyba tak jest w moim przypadku. Mam swietna biblioteczke jezykowa i brak efektow. Chce to zmienic. By nie lapac wielu srok za ogon to pierwszy kwartal poswiece na angielski i niemiecki. Od kwietnia rusze ponownie z hiszpanskim. Chce napisac pod koniec tego roku, ze moj angielski to dobre B2, a niemiecki C2 (Tu ciagle mysle o GDS - jesien). Pewnie w ramach samomotywacji bede wiecej postow o sprawach jezykowych pisac.

W pogoni za marzeniami v1.
(c)Kataleja

O tym, ze jezdzic nie potrafie pisalam juz nie raz. Znalazlam juz szkole dla tych, ktorzy maja opory, by samodzielnie jezdzic i w maju mam zamiar odbyc pierwsze lekcje. Dam znac jak mi idzie.

Sportowo jestem zadowolona. Nie udalo mi sie przebiec 2000 km, ale 1573 km nie jest czyms, czym mozna sie wstydzic. Postaram sie w tym roku zlamac 2000 km. Poki co mam juz na swoim kacie w tym roku okolo 60 km. Dodatkowo w ramach ogolnego rozwoju, chce pocwiczyc z moim plytkami:) W listopadzie dzielnie dzien po dniu cwiczylam. Od dzis zaczynam moje wyzwanie --> Plan na styczen - dziennie ciwczyc minimum 15-20 minunt. Juz sie ciesze na skutki uboczne w postaci fajnej figurki.

Ksiazki - tu moge sie pochwalic, ze duzo wiecej czytam. Nic tylko to kontynowac. Sprawdza sie tu rada mojej mamy. Dziennie czytaj przynajmniej 1 kartke. Nawet nie zauwazycie jak z tej jednej kartki robia sie 2-3, a potem caly rozdzial itd.

Plany zaowdowe to dalej moj projekt T. Mam zamiar zalozyc osobny zeszyt, gdzie spisze sobie moj plan dzialania i bede notowala swoje postepy.


W pogoni za marzeniami v2.
(c)Kataleja

Ten rok ma byc rokiem "bardziej kulturalnym". Co sie pod tym kryje? Chce zwiedzac muzea, ogladac wystawy, czesciej chodzic do kina. Koncowka i poczatek roku to przedsmak tego co mnie czeka. Wczoraj np. wybralam sie do muzeum, na ktore mialam zawsze ochote, ale jakos nigdy nie bylo mi po drodze. Jestem bardo zadowolona z tej decyzji. Udalo mi sie zobaczyc kila wystaw o roznej tematyce. Najbardziej podobala mi sie wystawa plakatow i wystawa na temat design od neoklasycyzmu do dzis. Kolejne atrakcje juz w lutym. To bedzie miesiac, w ktorym spelnie jedno ze swoich licznych marzen i poczuje sie jak "mrowka". O tym jednak dopiero w lutowej relacji z podrozy do.... pssst... na razie to tajemnica.

Fotografia to jest to co ostatnio pokochalam. Mam zamiar dalej sie na tym polu rozwijac i swoje fotki na lamach tego bloga prezentowac. A tak prywatnie dla siebie, bede uczyc sie rysunku. Tu jednak sporo pracy prede mna, by moc sie szerszemu gronu chwalic.

I tak jak w poprzednim roku bede celebrowac codziennosc, cieszyc sie chwila.

Zycze Wam powodzenia i przede wszystkim wytrwalosci w Waszych planach na ten rok, bysmy pod koniec roku mogli pochwalic sie tym, iz nie zmarnowalismy czasu, ktory nam zostal dany.