niedziela, 8 czerwca 2014

107. Podsumowanie maja i plany na czerwiec

"Zaw­sze kiedy ro­bię pla­ny na przyszłość, zas­ka­kuje mnie teraźniejszość. "
P.Coelho

Jakos ostatnio rzadko tu zagladam, chociaz pomyslow na nowe posty mam pelno w glowie. Czerwiec pod tym wzgledem obawiam sie, ze nie bedzie o wiele lepszy, gdyz za niecale dwa tygodnie urlop.  Tym razem spokojniej, rodzinnie, ale to wcalce nie znaczy, ze bede 2 tygodnie w jednym miejscu siedziec.

Teraz krotkie podsumowanie maja, w sumie najwyzszy czas, bo juz czerwiec sie na dobre rozgoscil. Maj mial byc miesiacem jezykowym po nieudanej probie 30'dniowego wyzwania. Hiszpanski na piatke z plusem, ale niemiecki i angielski nadal pozostawiaja wiele do zyczenia. Zastanawiam sie co z tym fantem zrobic. Doszlam do wniosku, ze skoro sprawdzaja sie moje 5-minutowki to to samo bede robic z tymi dwoma jezykami, a po powrocie z urlopu zabieram sie za nie jednak bardziej intensywnie.

Czesto zadaje sobie pytanie co robie nie tak. Z niemieckim nie mam wiekszych problemow, w sumie mieszkam w kraju, gdzie na codzien posluguje sie tym jezykiem. To o czym marze to pozbyc sie starych nalecialosci i popracowac nad tym jak sie wypowiadam. Mam zamiar powtorzyc gramatyke i bardziej zwracac uwage na konstrukcje zdan. Ostanio kupilam sobie 2 ksiazki, ktore sa polecane w tym roku do egzaminu GDS. Coraz bardziej powaznie mysle o tym egzaminie. Wiem, ze juz jakis czas temu hucznie oglosilam, ze chce do niego przystapic, ale przez moja niesystematycznosc sobie odpuscilam. W tym roku termin, ktory wchodzilby pod uwage to listopad. Dam znac po urlopie jaka decyzje ostatecznie podjelam.

A jesli chodzi o angielski to tu klania sie ... sama nie wiem. Moze to, ze kiedys w miare umialam ten jezyk, a teraz kolejne proby odkurzenia moich umiejetnosci mnie w jakis sposob irytuja. Tyle juz umialam, a teraz niemalze nic. Chyba trzeba tu zasosowac metode "skrzyzowania pupy z krzeslem" i dziabac. Marudzenie nic nie pomoze. Powoli mam dosc tego krecenia sie wokol tego tematu.


Notatnik inspiracji...
(c)Kataleja

Jakis czas temu na BGS wiele sie mowilo o zeszycie inspiracji, marzen, planow. Postanowilam sprobowac ten pomysl i zobaczyc, czyt to sie u mnie sprawdzi. Dzis w sumie przepiekny dzien, ktory czesciowo spedzilam na balkonie (swoja droga ze mnie jest zwierze balkonowe ha,ha....) i wykorzystalam ten czas do zabawy w planowanie.

Moj zeszyt jest podzielony na 5 czesci:
  • plany - tu spisuje sobie to co chce osiagnac, zobaczyc etc. Taki maly zbior tego co chce w zyciu osiagnac.
  • wyzwania - poki co mam 2 aktywne:) pierwsze z nich to cwiczenia z Tiffany na boczki. Wyzwanie miesieczne. Drugie wyzwanie, na ktore mam zamiar poswiecic osobny wpis, to zero zakupow "ciuchow" przez 8 miesiecy. Mam nadzieje, ze uda mi sie wytrzymac w tym postanowieniu. Ostatnio coraz czesciej zastanawiam sie nad sila konsumpcjonizmu. Co nas napedza, ze ciagle kupujemy rzeczy, ktore w sumie nie sa nam potrzebne. Kiedys przeczytalam tytul ksiazki, ktory mnie urzekl "Wie viel ist genug?" (ile jest wystarczajaco? jak duzo musisz miec, by powiedziec dosc?).
  • Fit & Schick - wyzwania sportowe, moda etc. Ostatnio przegladalam swoja szafe, probujac ja nieco odchudzic i doszlam do wnoisku, ze prawie mam wszystko o czym zawsze marzylam. W tej zakladce zrobilam sobie moja liste czego mi jeszcze brakuje, ale rzeczy z listy bede mogla stopniowo kupowac dopiero od lutego. Na temat szafy mody, moich inspiracji tez mam zresta zamiar napisac osobny post.
  • praca - co chce osiagnac za rok, za 5 lat, za 10 lat. Te strony sa na razie puste. Mam zamiar swiadomie pojac decyzje i stopniowo je zapelniac swoimi planami na zycie. Wole sobie dac nieco wiecej czasu, by nie ulec podswiadomie pomyslami innych na siebie. Inspirowanie sie innymi jest dobre, ale latwo pomylic czyjes marzenia ze swoimi pragnieniami. Poki co mam wyzwanie na ten miesiac - przeczytac jedna ksiazke zwiazana z moim zawodem. Projekt T czas ozywic;)
  • jezyki - tu mam zamiar rozplanowac co i w jakiej kolejnosci bede sie uczyc. Jak juz wczesniej wspomianalam, mam juz dosc marudzenia na temat tego, ze chce, a nie idzie. Nie ma sie co dziwic, jesli sie nic nie robi to i efektow na prozno szukac. Latwiej znajdowac sobie wymowki, niz cos robic. 

To co sie u mnie sprawdza od jakiegos czasu to maly notesik, ktory nosze przy sobie. Lubie kalendarze, ale tu raczej zapisuje konkretne terminy. W moim notesie zawsze na poczatku miesiaca pisze sobie w punktach to co planuje zrobic w danym misiacu. Z tylu notesu wklejam sobie recenzje ksiazek, ktore chcialabym, kupic. Czasem zdjecie perfum, ktore chce powachac, a tak nachalnie je nam reklamuja:) Najlepiej jesli notesik jest nieduzych rozmiarow, gdyz nie wazy sporo, i mozna go spokojnie wrzucic do damskiej torebki.

Mam nadzieje, ze zeszyt inspiracji i planow w polaczeniu z moim notesikiem, przybliza mnie do moich celow.

Ostatnio natrafilam na pare fajnych blogow, o ktorych chce niebawem napisac. Warto sie od czasu do czasu podzielic takimi perelkami, moze ktos inny tez cos z nich wyniesie.

Troche ten dzisiejszy post nieco chaotyczny:) ale co mi tam....

Ostatnio przeczytalam ciekawa ksiazke "Ostatnie lato" Catrin Collier. Historia wielkiej milosci, ale takze spojrzenie na Prusy Wschdodnie, czasy drugiej wojny swiatowej widziane z innej perspektywy. Goraco polecam!


6 komentarzy:

  1. myślę, że nauka języka obcego powinna być po prostu atrakcyjna. Ja na przykład kiedy uczę się nowego języka lub powtarzam ten, który już znam zawsze kupuję sobie ładny zeszyt i ulubione pisaki i długopisy, a potem robię ładne notatki, zapisuję ważne i przydatne informacje, słówka, uwagi dot. wymowy. Potem przez długi czas taszczę ze sobą wszędzie te zeszyty i sięgam do nich w każdej chwili za każdym razem zachwycając się moimi pięknymi notatkami :) Ściągam też masę aplikacji do nauki języka w na komórkę, korzystam z nich, kiedy stoję w kolejce do kasy. I nie stronię od językowych gier. Dobrze robi też oglądanie programów w języku, który poznajesz lub słuchanie muzyki w tym języku. Do książek sięgam najrzadziej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje. Sama pamietam jak na poczatku roku szkolnego, bylam mocno zmotywowana, chcialam, zeby moj zeszyt, byl dla mnie naj, naj...
      Dlaczego nie wrocic do tego co nam w dziecinstwie pomagalo.
      Po powrocie z urlopu postaram sie zastosowac Twoje porady i mam nadzieje, ze tym razem mi sie uda, bo poki co to zaliczam sie do tzw. falszywych poczatkujacych.
      Trzeba bedzie na nowo zaprzyjaznic sie z aplikacjiam na telefonie i ponadrabiac zalegosci na super memo.
      Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za komentarz.

      Usuń
  2. Widzę, że zeszyt robi zawrotną karierę :) Grunt to znajdywać swoją motywację do działania i czerpać inspirację zewsząd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaszkodzi sprobowac. Mozna tylko zyskac. Sama idea bardzo mi sie podoba, jestem ciekawa czy sie to u mnie sprawdzi:)

      Usuń
  3. Zeszyt, zeszycik inspiracji to ciekawa sprawa :) Mam na razie notesik, w ktorym zapisuje sobie takie male chwile szczescia, ktore sprawiaja, ze na chwile sie usmiecham, zatrzymuje kiedy gdzies biegne. Bede dodawac tez inspiracje, fajny pomysl, dzieki!

    Z drugiej strony notesu zapisuje chwile, ktore byly niefajne, rozkladam na czynniki pierwsze moje emocje i to co naprawde sie stalo.

    Na poczatku ciezko mi sie bylo przyzwyczaic do takiego notowania, ale teraz jak nie widze notesu blisko siebie, to sie zloszcze i szybciutko go szukam. Mnie pomaga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ze tak pozno odpowiadam, ale ostatnio jakos nie dostawalam powiadomien o nowych komentarzach. Wszystko w spamie ladowalo. Mam nadzieje, ze teraz bedzie juz bedzie wszystko dzialac.

      Ciesze sie, ze zeszyt inspiracji Cie zainteresowal:)

      Pomysl z notesikiem ciekawy, ale nie jestem do konca pewna czy chcialabym, obok milych chwil notowac te mniej fajne. Z drugiej strony...hmmmm... jesli bym taka zla chwile notowalo to zaraz, by mnie na duchu podnioslo ile to dobrych chwil udalo mi sie w zeszycie zebrac.

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń