sobota, 12 grudnia 2015

Tallinn (Estonia) - slow kilka

"Zro­zumieli, że ideal­ny świat jest podróżą, nie miejscem."
Terry Pratchett

W sumie powinam zakaczyc cykl wpisow o Kirgistanie, ale ze jakos nikt sie o niego nie dopomina;) to postanowilam, ze zdam relacje z wypadu do Tallinna, kiedy jeszcze wszystko swierze w glowie i emocje nie opadly. Kirgistan moze poczekac.

Az sie nie chce wierzyc, ze jeszcze tydzien temu, bylam w drodze z lotniska do naszego hotelu. Zaczne jednak od poczatku, czyli skad sie wzial pomysl, by udac sie do stolicy Estonii. Juz niemalze jest nasza malo tradycja, ze w okolicach Mikolaja staramy sie zwiedzic jakis ciekawy zakatek w Europie.

Pierwszym impulsem, aby pomyslec o Tallinnie i umiescic go na naszej liscie podroznej, byl jarmark bozonarodzeniowy i stoisko tallinnskie. Przy cieplym grzanym winie mozna bylo sobie poogladac zdjecia z tego miasta i to sklonilo nas do tego, by zaczac sie powaznie nad tym zastanawiac. Troche to zastanawianie nam czasu zajelo, ale w koncu udalo nam sie spelnic marzenie.

Poczatek ...
  (c)Kataleja

Jestem zwolenniczka "slow travel" i wole obejrzec mniej, ale za to na spokojnie, nawet kosztem tego, ze nie zobacze wszystkich "koniecznie musisz to zobaczyc". Wychodze z zalozenia, ze jak mi sie nie uda wszystkiego zwiedzic, a miejsce mi sie spodoba to bede miala zawsze pretekst, by powrocic.  Do wyjazdu podeszlismy zrelaksowani, podczytujac co nieco w internecie o tym miescie.

Szczegolnie moge polecic dwa linki, gdzie bardzo fajnie pisza o Tallinie. Pierwszy z nich to relacja z podrozy do miasta szpiegow i cynamonu Izabely Kopec.  Przy zaznaczaniu miejsc na mapie, posilkowalam sie glownie tym artykulem. Autorka tego tekstu bardzo rzetelnie opisala najciekawsze miejsca. Kolejny wpis niestety w wersji niemieckiej. Moze to jednak kogos zmobilizuje do nauki tego jezyka wlasnie.

Starowka.
  (c)Kataleja

A jakie wrazenie na mnie miasto wywarlo? Dwa slowa cisna sie na jezyk: przepieknie i drogo.

Tallin to urokliwie miejsce ze starym kamienicami, murami obronnymi i cudnym jarmarkiem bozonarodzeniowym. Poczatkowo nie dopisywala pogoda i zwlaszcza w sobote krylismy sie pod parasolem, ale dzieki temu miasto zyskalo na tajemniczosci i czasem mialam uczucie jakbym znalazla sie w sredniowieczu. Mam nadzieje, ze klimat udalo mi sie uchwycic na zdjeciach.

A co drugiego przymiotnika to szczerze powiedziawszy myslalam, ze pani Izabela piszac to z perspektywy osoby, ktora mieszka w Polsce i zarabia w zlotowkach nieco inaczej to ocenia. Coz mylilam sie. Ceny iscie europjskie i niektore rzeczy nawet drozsze niz w Niemczech.

Wrocmy jednak do pryzjemniejszych rzeczy. To co mnie bardzo pozytywnie zaskoczylo to zyczliwosc i serdecznosc ludzi. Pomocni i otwarci na innych. Przypomniala mi sie teraz scena ze zwiedzania bylego kosciolka sw. Katarzyny i wystawy, ktora sie tam znajdowala. Pani opiekujaca sie nia podeszla do nas, zapytala sie jak nam sie podoba i nie tylko opowiedzialam nam o calej wystawie, ale rowniez poradzila, gdzie warto isc, co zobaczyc, o czym nie wszyscy turysci wiedza. Mozna sie tu spokojnie dogadac po angielsku lub rosyjsku.

Stara architektura spotyka sie z nowoczesnymi rozwiazaniami. 
  (c)Kataleja

Co ja bym polecila?

Na pewno warto wybrac sie w okresie swiat i obejrzec jarmark swiateczny. Koniecznie skosztujcie wina grzanego i ichniejszej potrawy z kapusty o przyjemnym slodkawym smaku. Zupelnie odmeinny od naszego bigosu. Migdaly cynamonowe! Pychota. Kto nie lubi wersji slodkiej moze zakupic migdaly z pieprzem lub z ziolami.

Moim kulinarnym odkryciem byla kama (EN). Z wygladu przypomina to kasze manna, a w sklad kamy wchodza zmielone zboza i groch/fasolka.  Wykorzystuje sie to jako dodatek do jogurtu lub kefiru. Zaluje strasznie, ze kupilam tylko jedna paczuszke. Przed zakupem kamy, nie mialam pojecia co to jest i dopiero potem zaczelam szukac informacji na ten temat. W tym wypadku internet jest ubogi.

Warto tez zapuscic sie w waskie uliczki. Mozna tu znalezc wiele ciekawych sklepikow z rzemioslem artystycznym. Jak nam z duma opowiadali artysci: wszystko robione w Estonii, estonski design, zadna chinszczyzna. Skusilam sie na pare rzeczy;) Ulica Katarzyny (Katariina Käik) jest jedna z takich artystycznych ulic. I rownolegla do niej uliczka, ktrej niestety nie znam nazwy. Ta wlasnie bezimienna dla nas uliczka, byla pryzkladem na to, ze warto czasem zboczyc z utartych szlakow i zajrzec na pierwszy rzut oka nieciekawa odnoge glownej ulicy.

To co mi sie bardzo podobalo to dzelnica Rotermann City. Mozna ja zobaczyc na zdjeciach powyzej. Nowoczesne centrum handlowo-biurowe, gdze w umiejetny sposob polaczona stara i nowa architekture. Warto sie tam wybrac.

Powrot
  (c)Kataleja

Tallinn to jedno z miejsc, do ktorych zamierzam jeszcze powrocic. Moze wtedy skorzystam z okazji i wbiore sie do Helsinek. To tylko 2 godziny statkiem :)

Ciekawostki:
  • Mieszkancy Tallinna maj aprawo do bezplatnego korzystania z komunikacji miejskiej. Wychodza tu z zalozenia, ze skoro placisz podatki to Ci sie to nalezy.
  • Wszystkie zakatki starego miasta mozna osiagnac na piechote. Nie warto kupowac biletow na autobus.
  • Weekend to dobra dawka na zwiedzenie miasta :)
  • Warto zaopatrzyc sie w mapke (ja znalazlam ja na stoliku z inforamcjami w naszym hotelu) like a local city map (free map made by local). Bardzo fanie opisane miejsca, ktore warto zwiedzic plus dodatkowe informacje o lokalnych atrakcjach napisanch przez miejscowach. np. o bezplatnych przewodnikach, ktorzy oprowadza nas po miescie. Dobrym zwyczajem jest jednak dac im napiwek za ich prace:) Zbiorka w okolicach informacji turystycznej w starym miescie
  • Tere to czesc po estonsku
  • po stolicy jezdzi okolo 700 porsche
  • Tallin to WiFi- raj. W wielu miejscach internet jest za darmo.

8 komentarzy:

  1. Podczas tegorocznego późnego urlopu zastanawiałam się nad Tallinem1 Polski bus oferował bilety za pare złotych! :) Albo on albo Mediolan. Stanęło na Mediolanie, bo mama chciał go zobaczyć, ale Tallin dalej chodzi mi po głowie. Jedno co mnie ogromnienie zaskoczyło to ceny. Myślałam ze będzie tam taniej, albo cenowo porównywalnie do Polski. Widocznie muszę się finansowo lepiej przygotować do tej wyprawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ceny rzeczywiscie europejskie. Warto sie jednak wybrac. Mnie sie bardzo podobalo i juz marzy mi sie polaczony wyjazd: Ryga, Tallinn, Helsinki. Tak jak widzisz, bedzie to mocno przedluzony weekend.
      Trzymam kciuki za osiagniecie celu:)

      Usuń
  2. Tallin odkrylismy podczas niedawnych wakacji po krajach baltyckich i bylam bardzo mile zaskoczona tym miejscem. Dzieki za ten post, moglam powspominac.

    Polecam przeprawe do Helsinek: bliziutko, fajnie, swietne knajpki na targach portowach i masa cudnych, finskich akcesoriow do domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za porade. Szczerze powiedziawszy w grudniu marzy mi sie polaczyc Ryge z Tallinnem i Helsinkami. Mam nadzieje, ze mi sie uda:)
      Zaciekawilas mnie finskimi akcesoriami. Lubie orginalne przedmioty. W Tallinnie odkrylismy kilka fajnych rzeczy.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ryga jest przesliczna, chyba nawet wole ja od Tallina (no i taniej jest), ale oba miasta warte zwiedzenia. Helsinki moze nie maja az tyle uroku co ich baltyccy sasiedzi (moim zdaniem), ale nasz krotki pobyt byl bardzo przyjemny.

      Jestem wielka fanka Marimekko, mozna tez znalezc w centrum kilka fajnych sklepikow z rekodzielem - ceny finskie, ale sliczne to wszystko :)

      Usuń
    3. Ciesze sie, ze Ryga tez jest ciekawa. Balam sie, ze po Tallinnie moze byc nudno;)

      Zerknelam w googlu na Marimekko. Zdecydowanie moje klimaty. Trzeba bedzie zaczac zbierac na wyjazd:D

      Usuń
  3. Serdecznie dziekuje za te "kilka slow" o podrozy do Tallina. Bardzo ciekawy oraz nadzwyczajnie "ponetnie"!! Zdecydowanie kiedys tez musze robic podobny wyjazd! 8D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam. Bardzo fajne miasto na krotki wypad.

      Usuń