czwartek, 10 grudnia 2015

Listopadowe migawki - podsumowanie

"Nie bój się te­go, co no­we - cho­ciaż ci miły spokój."
Tytus Carus Lukrecjusz

Akcja umilania sobie zycia w ponurym listopadzie juz dawno za mna, juz do polowy grudnia dziarsko sie zblizamy, a nade mna wisi zalegle podsumowanie tak przyjemnego dla mnie listopada. Ostatnio mam uczucie, ze ciagle spozniam sie z wpisami na mym blogu.

Glownym punktem programu byl wyjazd nad morze, ktory swiadomie zaplanowalismy na jesien. W sumie byla to powtorka z ubieglego roku, ale jakos nam to nie przeszkadzalo. Warto czasem wracac do sprawdzonych miejsc i odkrywac na nowo niektore rzeczy.

Morskie opowiesci.
  (c)Kataleja


Obiecalam sobie, ze powtorze "wyczyn" z poprzedniego wyjazdu i wstane wczesniej, by obejrzec wschod slonca. Szczerze powiedziawszy nie jest to, az tak wielkie poswiecenie, gdyz slonce wstaje dosyc pozno i z mobilzacja nie jest, az tak zle. Podziwianie budzacego sie dnia, polaczylam z bieganiem. Ma to w sobie cos magicznego.

Reszta dnia byla rownie aktywna, gdyz rowerami wybralismy sie na polska strone i zwiedzilismy Swinoujcie, gdzie nie moglam sie oprzec skoryzstania z okazji, by zajrzec do ksiegarni. Pare perelek sobie wypatrzylam. Wyjazd zaliczam do bardzo udanych. Wbrew pozorom takie, krotkie wyjazdy bardzo duzo daja.

Chociaz jak pomysle o moim kolejnym wyjezdzie do Wroclawia, do ktorego przyjechalam w nastepny weekend to musze stwierdzic, ze nieco mnie ten wypad wymeczyl. Wrocek w wersji ekspresowej: przyjazd w sobote rano i powrot juz w niedziele dal mi popalic. Nastepny tydzien bylam na etapie ciaglego odsypiania. Mimo to bylo warto.

Z zaplanowanych przyjemmnosci udalo mi sie tez skreslic z listy wyjscie do teatru. Az wstyd sie przyzac, kiedy ostatnio bylam w teatrze. Jednak sztuka w takim wydaniu ma zupelnie inny wydzwiek niz to co widzimy w telewizji.

Jak byl teatr to i czas na kino sie znalazl. Bond, James Bond..... film jak za dawnych, dobrych czasow. Jak dla mnie fajni eczas spedzony.

Rysowanie tez bylo dla mnie wazne w tym miesiacu. Tu sukces w 100%. Udalo mi sie kazdego dnia, zgodnie z zalozeniem, uczyc sie rysowac z ksiazki You can draw in 30 days". Na pewno napisze o tym nieco wiecej w innymposcie, bo bylo to dla mnie bardzo ciekawe doswiadczenie.

wschod slonca...
  (c)Kataleja

A co sie nie udalo.... eksperymenty w kuchni. Jakos czasu na to nie znalazlam. Czasu tez mi na hiszpanski zabraklo.  Troche szkoda, ale mam nadzieje, ze juz niedlugo rozpoczne na nowo nauke.

A propo podrozy. Listopad rozpoczal u mnie cykl podrozniczy ;) Niemalze w takcie dwutygodniowym ciagle mnie gdzies nosi. Ostatni weekend to Tallinn (Estonia). Zapraszam na krotka fotorelacje, ktora sie niebawem u mnie na blogu pojawi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz