niedziela, 31 sierpnia 2014

114. Plany wrzesniowe

"Zwyciezac moga ci, ktoryz wierza, ze moga."
Wergiliusz

Juz dawno tego na blogu nie robilam, ale mam nadzieje, ze porzez spisanie tego co planuje we wrzesniu, pomoze mi w realizacji moich celow.  Zatem zakasuje rekawy i do wyliczanki wrzesniowej sie zabieram;)

Wrzesien bedzie dedykowany w duzej mierze angielskiemu. Stalo sie... oficjalnie od jutra angielski jest jezykiem, ktory bedzie uzywany w mojej pracy. Pisanie, mowienie pol biedy, mowienie bedzie dla mnie stresujace. Uzalanie sie nad soba nie pomoze zatem trzeba dzialac.

Cel postarac sie jak najwiecej lekcji przerobic na eTutorze. Moj poziom to A2/B1, ale postanowilam na poczatku przejsc przez A1. To tak na rozgrzewke. Stan na dzis: 12 lekcji z 50. Poza tym BBC 6 Minuts English przed sniadaniem.  W poniedzialek kurs jezykowy.

Motto na ten miesiac: mowic, mowic --> czyli korzystac z okazji i rozmawiac jak najczesciej w pracy po angielsku. Trzeba wyjsc ze strefy komfortu.

Hiszpanski:) To co lubie. Cel na wrzesien Unidad 3 plus lekcje 5-8 z "Jezyk hiszpanski 20 minut kazdego dnia". SuperMemo to juz mi w krew weszlo. W pociagu przerabiam lekcje z tym programem. Nie jest zle.

Niemiecki: tu tylko tandem srodowy. Tak jak ostatnio wspominalam --> minimum.


Koncowka lata...
(c)Kataleja

Nie tylko samymi jezykami czlowiek zyje, zatem kolejny punkt na TODO-liscie to nauka do mojego listopadowego seminarium. Ksiazke mam, materialy pomocnicze przyslala mi szkola. Nie ma zatem wymowek.

W pracy tez mam ciekawy projekt. Zalozylam z 2 kolegami grupe wsparcia ha,ha.. chcemy sie dalej zawodowo rozwijac i mamy zamiar podczas lunchu, raz w tygodniu sie spotykac i sie wspolnie uczyc. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie..

Wrzesien miesiacem oszczedzania:) Do lask wroci moja applikacja na komorce, dzieki ktorej moge kontrolowac wydatki. Jakos spisywania wydatkow pomaga w oszczedzaniu. Czlowiek 2 razy sie zastanowi zanim cos wyda. A ostatnio cos za duzo na soczki wydaje. Po drodze do pracy mijam fajny warzywniak, gdzie mozna zakupic przepyszne soki. Wyprobowalam juz wszystkie rodzaje. Mniam... czas to jednak ograniczyc.

Bylo cos dla ducha teraz czas na cos dla ciala. Cwiczenia z moimi plytami. Program jest przygotowany na 28 dni. Ja zaczelam juz przedwczoraj. Cwiczymy, cwiczymy. Szkoda, ze to po niemiecku, gdyz inaczej bym Wam go polecila. Pochwale sie jednak efektami na poczatku pazdziernika. A Wy lubicie cwiczyc z plytami DVD?

A na koniec miesiaca czeka mnie nagroda. Wyjazd do Pragi na przedluzony weekend. Juz nie moge sie doczekac. A potem za pare dni moj ukochany Wroclaw.

Zatem motywacja jest do pracy, bo zapewne bedzie przyjemniej leniuchowac, wiedzac, ze sie wykonalo kawal, solidnej pracy. Chociaz jak na te moje plany patrze to mam uczucie, ze nieco przesadzam. Tja...zobaczymy. Prosze o trzymanie kciukow!!!

P.S.
Moze pomoze mi w realizacji mych planow przyporzadkowanie poszczegolnych zajec konkretnym dniom. Taki rozklad zajec jak w szkole. W koncu wrzesien kojarzy sie z poczatkiem szkoly.

7 komentarzy:

  1. Życzę powodzenia w działaniu bo widzę, że plany są szerokie :)
    Cytat z początku wpisu daje do myślenia i motywuje do działania bo tylko w taki sposób możemy zwyciężać.

    Pozdrawiam mega pozytywnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje:)
      Cytat znaleziony przypadkiem, ale dziala motywujaco. Od nas samych zalezy czy podolamy, czy nie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Odkad Cie czytam wspominasz o tym, ze chcesz sie zabrac za angielski. I zmiany w firmie ostatecznie (mam wrazenie) daly Ci takiego kopa, ze znalazlas motywacje. Czasem tak trzeba. Dobrze powtorzyc podstawy, ale tez zabrac sie za poziom wyzej, bo to dzieki temu mozemy nauczyc sie wiecej.

    W mojej firmie mamy bardzo miedzynarodowe towarzystwo - u mnie troche inaczej, bo jezykiem pracy jest glownie angielski, ale jezyk spotkan, rozmow z pracownikami jest jednak jezyk tutejszy. Mamy sporo osob w firmie (i w moim zespole), ktore nie znaly dobrze jezyka i latwiej im bylo sie dogadywac w angielskim. Ale powoli, powoli cwiczac codziennie z nami (plus kursy z firmy, plus zycie towarzyskie poza praca) - nagle sporo osob niezle sobie daje rade. Jedni po 2-ch latach nie robia juz prawie bledow, pracuja nad akcentem i jestem pod wrazeniem, ze osiagneli poziom, na ktory ja sie spinalam przez dobre pare lat.

    Jedni pozostali na mniej zaawansowanym poziomie, bo nie zwracaja uwagi na gramatyke i poza firma nie mowia w tutejszym jezyku. A jedni sa oporni i dalej rozmawiaja tylko po angielsku (albo odpowiadaja po angielsku, ale rozumieja wszystko z obcego).

    Tak czy siak, takie miedzynarodowe towarzystwo wiele daje, bo tracimy kompleksy, mniej sie przejmujemy swoimi bledami, akcentem. A takie zmusznie do pracy w danym jezyku, choc SUPER straszne na poczatku (znam z doswiadczenia), to potem okazuje sie, ze czesto bez przymusu - nie dalibysmy tak szybko rady.

    Trzymam kciuki za to, zebys nie zrazala sie do angielskiego i chlonela z niego tylko przyjemnosci (a straszne phrasal verbs pomijaj, mnie dolowaly zawsze ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje serdecznie za tak obszerny komentarz pod moja notka. Dalo mi to duzo do myslenia i zmotywowalo do solidnej pracy.

      Mam nadzieje, ze tym razem nie skonczy sie tylko na pisaniu jak mi to na angielskim zalezy i ze teraz to juz napewno sie naucze. Tak jak sama napisalas czasem taki przymus z zewnatrz potrafi zdzialac cuda i spowodowac, ze wreszcie zabierezmy sie do pracy. Poniedzialek, swoja droga, nie okazal sie tak straszny jak myslalam. Z 5 nowych kolegow tylko jeden nie mowi po niemiecku. Mimo wszystko mam juz dosc tlumaczenia sie dlaczego nie mowie po angielsku. Czasem takie tlumaczenie jest bardziej pracochlonne, niz zabranie sie do pracy i uczenie.

      Od poniedzialku zaczelam znow chodzic do mojej szkoly jezykowej. Grupka byla nie za duza, ale wiedzac z doswiadczenia, we wrzesniu pojawia sie jeszczenowi/starzy uczniowie. Dodatkowo rusza angielski w pracy. W ten wtorek bedzie pierwsze spotkanie podczas ktorego dowiemy sie wiecej szczegolow. Ciesze sie z tej dodatkowej mozliwosci.

      Spodobala mi sie wypowiedz mojej nauczycielki. W mojej szkole jest w zwyczaju na poczatku kursu powiedziec pare slow o sobie i o powodach nauki angielskiego. Osoba przede mna miala podobna motywacje "musze mowic po angielsku, bo...". Na to nauczycielka powiedziala, ze powinnismy wykreslic slowko musze. Zamiast tego lepiej powiedziec, ze w najblizszym czasie bede miala wiecej okazji, by mowic po angielsku i dzieki temu bede mogla robic postepy. Podoba mmi sie jej podejscie. Moja nauczycielka to bardzo pozytywnie nastawiona do zycia osoba i co najwazniejsze potrafi to przekazac dalej.

      Jeszcze raz dziekuje za Twoje rady. Postaram sie tym razem "nie dac plamy" i nauczyc sie wreszcie:)

      Usuń
  3. P.S. Od zeszlego roku stosuje "rozklad dnia". Nie zawsze sie go trzymam (jak jade na wakacje, albo jak mam urwanie glowy w pracy i wracam po 21 i nic mi sie nie chce), ale staram sie. Dla mnie to jedyny sposob, zeby zabrac sie za cos, bo inaczej nie potrafie sie zmusic. A jak zaplanowalas swoj? Konkretne dni, czy tez godziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaintrygowalas mnie tym planem. ostatnio wlasnie sie zastanawialam, czy by nie zastosowac u siebie czegos takiego jak "plan lekcji". W tym tygodniu uczylam sie w prawdzie duzo zarowno angielskiego jak i hiszpanskiego, ale jakos za malo czasu poswiecilam na przygotowanie do mojego seminarium. Do polowy listopada jeszcze troche czasu, ale sama wiem jak to czas szybko ucieka. Zalezy mi nie tylko na tym, by po seminarium zdac egzamin i zdibyc certyfikat, ale rowniez by wiedza zostala na dluzej, bo temat mnie fascynuje.

      Po odpisaniu na twoj komentarz mam zamiar sobie taki plan rozpisac. Systematycznosc to jest to czego potrzebuje. Podejrzewam, ze u mnie bedzie to rozpiska na konkretne dni. Z godzinami bywa roznie.

      Zycze milej niedzieli i do odstukania:)

      Usuń
    2. Kopiuje :) Wydrukowalam sobie plan lekcji - powiesilam na scianie i mala wersje wlozylam do terminarza. Zobaczymy czy mnie to zmotywuje.

      Usuń