Przekonalam sie, ze nie mozna myslec o jakims kraju przez pryzmat falszywych faktow, opierajac sie na tym co widzialo sie w telewizji, albo od kogos uslyszalo. Turcja kojarzyla mi sie raczej z lenistwem na plazy.
Kraj ten pokazala mi swoja piekna strone. Bylo czysto, drogi byly szerokie i zapraszaly w nieznane i te widoki... Sam urlop mial charakter trekingowo-gorski z koncowka w Istambule. Punktem kulminacyjnym bylo wejscie na biblijna gore Ararat. Wedrujac zrobilam sporo zdjec, by przynajmniej w ten sposob zatrzymac ulotne chwile.
Ararat. (c) Kataleja |
Wedrujac wiele dowiedzialam sie o sobie. Mielismy cudowna przewodniczke, ktora witala nas kazdego poranka przypowiescia, wierszem. Po takim poranku zadawala nam zawsze pytanie. Dobrze bylo potem isc i sobie nad nim rozmyslac.
Podczas jednego z pierwszych wieczorow zapytala sie kazdego z nas dlaczego wlasnie Ararat, ta wyprawa. Rozne odpowiedzi padaly. Moja nie byla zbyt orginalna. Rok temu byla tu znajoma i serdecznie nam ten tracking polecala. Ilu uczestnikow wyprawy tyle odpowiedzi. W pamieci utkwilo mi kilka.
W grupie mielismy czterech starszych panow. Starszych jesli patrzylo im sie w metryke, bo duchem i witalnoscia niejednego mlodzika mogli by zawstydzic. Trzech z nich bylo krotko przed 70-tka, czwarty mial juz 74 lata. Trzech z nich bylo starymi przyjaciolmi. Byli tu, bo chcieli razem spedzic czas. Jeden z nich marzyl o gorze juz od mlodzienczych lat. Inny opowiadal o tym jak cale swe zycie poswiecil dla rodziny i teraz chcial spelnic swe marzenia o podrozowaniu. Inny z nich w planach ma juz wyprawe na biegun. Na poczatku mialam mieszane uczucia czy uda im sie wejsc na gore.
Widzac jak sobie radza i jaka przy tym radosc zycia z nich tryska, to postanowilam sobie, ze ja tez taka chce byc. Powiedzialam im o swoim podziwie i.... by miec ich ciagle przed oczyma jako przyklad, ze marzenia mozna w kazdym wieku spelniac, zrobilam sobie fotke z ta urocza trojka. Bede ja nosic przy sobie, gdy mnie watpliwosci, albo czarne mysli dopadna.
Tak na marginesie... owa trojka weszla na szczyt i to w niezlym stylu. Nasz najstarszy 74 letni uczestnik zrezygnowal przy podejsciu. Razem z nim moj rownolatek. Jeden uczestnik mial problemy z wysokoscia i stwierdzil, ze nie bedzie nawet probowal.
Taurus. (c) Kataleja |
Co mi dala ta wyprawa? Pewnosc, ze to tylko od nas zalezy, czy spelnimy swoje marzenia czy nie. Nikt inny tego za nas nie zrobi. To od nas zalezy jacy bedziemy za X-lat. Ja ma w planach byc wesola staruszka ;-) i nie poddawac sie dopoki mi sil starczy.
Dopisane 16 listopada:
Bardzo podoba mi sie pomysl Kropelki na linkowo-ciasteczkowe party.
Wybralam ten post, poniewaz wyjazd ten byl spora dawka optymizmu dla mnie. Czesto czerpie z tych wspomnien sile do dalszego dzialania.
Bardzo fajny wpis. Zazdroszczę poznania tych trzech miłych panów, zazwyczaj starsi mają coś ciekawego do powiedzenia. Jak widać i w tym wypadku udało im się kogoś podbudować (: Powodzenia w dalszej realizacji planów!
OdpowiedzUsuńDziekuje za wpis i zyczenia powodzenia :-)
UsuńMasz racje, ze od starszych osob mozna sie czasem sporo nauczyc. Mam nadzieje, ze ich pozytywna aura bedzie dlugo na mnie oddzialywac.
Brzmi niesamowici, zazdroszczę wypadu i poznania tak inspirujących ludzi!
OdpowiedzUsuńTa wyprawa motywuje mnie do dalszego dzialania. To bylo cos w rodzaju zastrzyku energii ;-)
UsuńCiekawa wyprawa :)
OdpowiedzUsuńSpodobały mi się pomysły przewodnika. Są bardzo interesujące ;)
Pomysly przewodniczki w naturaly spoosb wtopily sie w wyprawe. Dobrze, ze zapisalam sobie tytul ksiazki, z ktorej czerpala swoje opowiesci.
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)