niedziela, 26 stycznia 2014

099. 5-minutowka

„Robiąc rzeczy małe, musisz myśleć o rzeczach wielkich po to, by wszystkie rzeczy małe szły w dobrym kierunku”
Alvin Toffler

Jakos mysl o hiszpanskim mnie nie odpuszcza. Planowalam dopiero zaczac ponowna nauke od kwietnia, ale mysl o tym jezyku powraca niczym bumerang. W pracy mam kolezanke hiszpanke, ktora wie o tym, ze sie "ucze" hiszpanskiego, i zagadala do mnie pare slow.Wstyd sie przyznac, ale moja znajomosc tego jezyka zredukowala sie do wydukania paru podstawowych slow. Niesamowite i przerazajace jest zarazem jak szybko jezyk nie uzywany wymyka sie z glowy pozastawiajac niewyrazne slady w pamieci.


Swiat u stop.
(c)Kataleja

Czasem dochodze do wniosku, ze w zyciu nic nie dzieje sie przypadkiem. Dzien po rozmowie z kolezanka rozmawialam z kolega i zapytalam sie, jak tam jego postepy w nauce polskiego.  "Brak czasu, bla, bla....". Po tych slowach zaczelismy sie smiac i ... w tym momecie wpadl mi pewien pomysl do glowy. Jakos mi sie nie chce wierzyc, ze nawet przy chronicznym braku czasu nie jestesmy w stanie wygospodarowac 5 minut. 5 minut to tak malo, ze nawet sie tego nie zauwazy, kiedy czas przeleci nam minuta, po minucie, sekunda, po sekundzie przez palce lub napiety grafik, gdzie wszystkie punkty maja najwyzszy priorytet.

I tak oto umowilam sie z kolega, ze dziennie przeznaczymy na nauke naszych jezykow minimum 5 minut. W kazdy piatek w ramach zdrowej rywalizacji, bedziemy sobie mowic jak wywiazujemy sie z naszego wyzwania. Zaczelismy w piatek i musze powiedziec, ze jak do tej pory 5 minut funkcjonuje.

Juz slysze te glosy: co to jest 5 minut?

Pewnie, ze jest to malo, ale w ciagu tygodnia 5 minut razy 7 dni to juz 35 minut. Czesto z tych 5 minut robi sie ciut wiecej i tak minuta do minuty przyczynia sie do tego, ze zblizamy sie malymi krokami do celu, nawet tego nie zauwazajac. Juz kiedys czytalam artykul, o ktorym wspominalam na swoim blogu, ze takie niepozorne zmiany w naszym zyciu, moga wprowadzic wiele dobrego.

Postaram sie za miesiac zdac relacje z tych moich 5-minutowek. Jestem tez ciekawa jak moj znajomy sobie z tym wyzwaniem poradzi. 

P.S.

Nawet dzisiejszy cytat z dawki motywacji to jak swiatelko w tunelu, ktore podpowiada, ze to dobra droga.

czwartek, 23 stycznia 2014

098. Dobry przyklad

"Niewiele jest rzeczy rownie irytujacych co dobry przyklad."
Mark Twain

Dzis zaczelam nieco przewrotnym cytatem, bo w rzeczywistosci dobry przyklad powinien nas mobilizowac do dzialania. Jednak to co nas irytuje to mysl, ze gdy my gniusniejemy na sofie, albo udajemy sami przed soba, ze cos robi, to inna osoba w tym czasie realizuje swoje pasje i przybliza sie z kazdym dniem do celu.

Ostatnio mialam szczescie obejrzec dwa niezwykle inspirujace filmy.  Tematyka kazdego z nich byla odmienna, ale mozna by bylo te dwa filmy sprowadzic do wspolnego mianownika: jesli Ci na czyms zalezy do dzialaj, nie patrz na innych i rob swoje.

Pierwszy film to "Kon-Tiki" z 2012 w rezyserii Joachim Rønning i Espen Sandberg. Bohater filmu to Thor Heyerdahl. Co w tym filmie mnie urzeklo? Determinacja glownego bohatera, w celu udowodnienia tezy, ze wyspy Polinezji przed 1500 laty odwiedzili i osiedlili smialkowie z ameryki poludniowej. Starsi koledzy naukowcy wysluchiwali z poblazaniem jego tezy, by skwitowac wszystko jednym zdaniem: to sa niedorzeczne przypuszczenia. Wydaje mi sie, ze wielu ludzi w tym miejscu odpusciloby sobie dalsze proby przkonania niedowiarkow.  Nasz bohater postanawia jednak udowodnic swoja teze i.... w 1947 roku buduje lodz/tratwe na wzor lodzi poludniowo-amerykanskich ludow i wyrusza z Peru na podboj Polinezji. Przed nim i jego zaloga trasa dlugosci 7000 kilometrow.


zrodlo: http://bezpowodu.com


Kolejnym filmem jest "Der Medicus" ("The Physician") z 2013 w rezyserii Philipp Stölzl. Nie wiem niestety czy mozna go w Polsce obejrzec. Ja widzialam w kinie wersje niemiecka. To opowiesc dziejaca sie w sredniowieczu. Pewnemu chlopcu umiera matka na wyrostek robaczkowy tzw. wtedy chorobe "bolow bocznych" (Seitenkrankheit) i wtedy rodzi sie w nim pragnienie, by zostac uzdrowicielem. Niezwykle jest w nim to, ze potrafi rozpoznac, czy ktos ma szanse na wyzdrowienie, czy musi juz pozegnac sie z tym swiatem. Przez przypadek wedrujac razem z wczesniej poznanym pseudo-uzdrowicielem, dowiaduje sie, ze gdzies daleko na wschodzie jest medrzec, ktory potrafi uleczyc niemal wszystko. I tak o to wyrusza na wyprawe, ktora odmieni jego zycie.

Dwie historie, jedna na faktach, druga basniowa, ale przeslanie jedno. Uwierz w swoje marzenia i dzialaj.

A jak jest z Wami, z Waszymi marzeniami? Dzialacie, czy przygladacie sie innym jak siegaja po gwiazdy?


niedziela, 12 stycznia 2014

097. Ja w nowym roku

"Odloz do jutra to,
czego nie powinnas robic dzisiaj!"
Dorothy Parker

Zaczelam nieco przewrotnie, bo zastanawiajac sie jak i kiedy chce swoje cele zrealizowac, doszlam do wniosku, ze latwiej zajac sie nam blahostkami, a  wazne dla nas rzeczy odkaldamy na jutro. Podejrzewam, ze zycie byloby o wiele przyjemniejsze i bardziej satysfakcjonujace, gdybysmy odkladali na jutro to co nie powinnismy robic.

Juz w grudniu spisalam sobie w swoim notesie, to co udalo mi sie w 2013 roku osiagnac, z czego jestem dumna. Dzis porownalam to z tym co prawie rok temu napisalam na blogu i jakos mam mieszane uczucia.

To co mnie najbardziej martwi to sprawa jezykow. Jakos szczerze powiedziawszy nie widze postepow. Dlaczego? Bo brak mi systematycznosci i raczej moje dzialania to takie maskujaco-obronne przed wyrzutami sumienia. Pytanie: komu ja na zlosc robie? Chyba tylko sobie zycie utrudniam.

Zatem jak sie domyslacie to ten rok bedzie rokiem jezykowym. Niedawno kupilam ksiazke (kolejna;-)) do nauki angielskiego, ktora jest dedykowana dla tych, ktorzy mysla, ze najwiekszym problemem w nauce angielskiego sa oni sami. I chyba tak jest w moim przypadku. Mam swietna biblioteczke jezykowa i brak efektow. Chce to zmienic. By nie lapac wielu srok za ogon to pierwszy kwartal poswiece na angielski i niemiecki. Od kwietnia rusze ponownie z hiszpanskim. Chce napisac pod koniec tego roku, ze moj angielski to dobre B2, a niemiecki C2 (Tu ciagle mysle o GDS - jesien). Pewnie w ramach samomotywacji bede wiecej postow o sprawach jezykowych pisac.

W pogoni za marzeniami v1.
(c)Kataleja

O tym, ze jezdzic nie potrafie pisalam juz nie raz. Znalazlam juz szkole dla tych, ktorzy maja opory, by samodzielnie jezdzic i w maju mam zamiar odbyc pierwsze lekcje. Dam znac jak mi idzie.

Sportowo jestem zadowolona. Nie udalo mi sie przebiec 2000 km, ale 1573 km nie jest czyms, czym mozna sie wstydzic. Postaram sie w tym roku zlamac 2000 km. Poki co mam juz na swoim kacie w tym roku okolo 60 km. Dodatkowo w ramach ogolnego rozwoju, chce pocwiczyc z moim plytkami:) W listopadzie dzielnie dzien po dniu cwiczylam. Od dzis zaczynam moje wyzwanie --> Plan na styczen - dziennie ciwczyc minimum 15-20 minunt. Juz sie ciesze na skutki uboczne w postaci fajnej figurki.

Ksiazki - tu moge sie pochwalic, ze duzo wiecej czytam. Nic tylko to kontynowac. Sprawdza sie tu rada mojej mamy. Dziennie czytaj przynajmniej 1 kartke. Nawet nie zauwazycie jak z tej jednej kartki robia sie 2-3, a potem caly rozdzial itd.

Plany zaowdowe to dalej moj projekt T. Mam zamiar zalozyc osobny zeszyt, gdzie spisze sobie moj plan dzialania i bede notowala swoje postepy.


W pogoni za marzeniami v2.
(c)Kataleja

Ten rok ma byc rokiem "bardziej kulturalnym". Co sie pod tym kryje? Chce zwiedzac muzea, ogladac wystawy, czesciej chodzic do kina. Koncowka i poczatek roku to przedsmak tego co mnie czeka. Wczoraj np. wybralam sie do muzeum, na ktore mialam zawsze ochote, ale jakos nigdy nie bylo mi po drodze. Jestem bardo zadowolona z tej decyzji. Udalo mi sie zobaczyc kila wystaw o roznej tematyce. Najbardziej podobala mi sie wystawa plakatow i wystawa na temat design od neoklasycyzmu do dzis. Kolejne atrakcje juz w lutym. To bedzie miesiac, w ktorym spelnie jedno ze swoich licznych marzen i poczuje sie jak "mrowka". O tym jednak dopiero w lutowej relacji z podrozy do.... pssst... na razie to tajemnica.

Fotografia to jest to co ostatnio pokochalam. Mam zamiar dalej sie na tym polu rozwijac i swoje fotki na lamach tego bloga prezentowac. A tak prywatnie dla siebie, bede uczyc sie rysunku. Tu jednak sporo pracy prede mna, by moc sie szerszemu gronu chwalic.

I tak jak w poprzednim roku bede celebrowac codziennosc, cieszyc sie chwila.

Zycze Wam powodzenia i przede wszystkim wytrwalosci w Waszych planach na ten rok, bysmy pod koniec roku mogli pochwalic sie tym, iz nie zmarnowalismy czasu, ktory nam zostal dany.