niedziela, 17 czerwca 2012

006. Nik Wallenda - siegac po marzenia

Wczoraj Nik Wallenda przeszedl po linie nad wodospadem Niagra. Spektakularne filmiki z tego wydarzenia mozna zobaczyc na youtube.

Jak sam powiedzial (wolne tlumaczenie) : "Niemozliwe nie jest niemozliwym, jesli czegos naprawde chcemy".

Kolejnym jego celem jest Wielki Kanion. Pierwsza mysl: niemozliwe. Nastepna: a wlasciwie dlaczego nie?

Siegajmy zatem po nasze "niemozliwe" do spelnienia marzenia.

sobota, 16 czerwca 2012

005. To i owo czyli poplatanie z pomieszaniem

Musze sie przyznac otwarcie i bez bicia ;-), ze czerwiec wymknal mi sie nieco z pod kontroli i chyba takim chaotycznym miesiacem juz pozostanie do samego konca. To co sobie planowalam nie do konca jest realizowane. Plusem tego jest to, ze jestem juz w gronie Blogowej Grupy Samorozwoju. Dziekuje za slowa zachety.

A co do planow czerwcowych...  Chyba tak to jest, jesli sie chce sporo rzeczy osiagnac i pare spraw przeorganizowac, gdy na horyzoncie widnieje juz wizja urlopu. Wtedy nagle tysiace spraw trzeba zalatwic, w pracy to zrobic i jeszcze tamto ... ani sie czlowiek obejrzy a juz bede siedziec w samolocie z biletem w reku i czekac na przygode. 

Stwierdzilam, ze nie bede sie dodatkowo stresowac. Pozwole, by koncowka tego i przyszly tydzien spokojnie wprowadzil mnie w nastroj wakacyjny. W planach (a jakze) mam przygotowanie rzeczy do wyjazdu. Mam nadzieje, ze uda mi sie dobrze spakowac i nie zabrac ani za malo, ani za duzo rzeczy - co nie zawsze jest latwe. 

Sprawa ksiazki do angielskiego sie rozwiazala. W poprzednim poscie wspominalam o jednej ksiazce, ktora by sie na taki wyjazd nadawala. Ale im bardziej jej sie przygladalam to tym bardziej dochodzilam do wniosku, ze az tak dobra na wyjazd to ona nie jest. Plusem byl stosunkowo maly rozmiar. Minusow bylo jednak wiecej. Nie wiem jak to u Was z angielskim jest, ale ja jakos potrzebuje widziec jak dane slowo sie wypowiada. W tej ksiazce byl wprawdzie slownik, ale bez transkrypcji. Brac dodatkowo slownik ze soba to kolejna rzecz do zabrania. Poza tym kwestie gramatyczne nie byly prawie wcale omowione. Wspomniany byl tylko gramatyczny termin na zasadzie "Chcesz wiedziec wiecej zajrzyj do ksiazki z gramatayka". Dlatego mam nowa ksiazke, ktora juz od paru tygodni mialam na oku. Wiem, wiem... mial byc zakaz kupownia nowych materialow jezykowych, ale nie wytrzymalam i ja kupilam.

Wydawca ksiazki jest Langenscheidt a jej tytul to "Englisch mit System" z zachecajacym podtytulem "führt zu B1" (prowadzi do B1). Z racji tego, ze mieszkam w krzyzakowie (Niemcy), ksiazka jest angielsko-niemiecka. Bardzo dobra struktura ksiazki, slownik z transkrypcja, sporo ciekawostek jezykowych i pokazywanie roznic w roznych jego odmianach, dobrze wyjasniona gramatyka. Dodatkowo 5 plyt CD (dwie z nagraniami wszystkich dialogow, 2 nastepne stanowia bazde do polepszenia rozumienia ze sluchu i nauke wymowy. Ostatnia plytka sluzy do treningu ze slowkami).  W sumie 20 lekcji do nauczenia. Jestem w trakcie pierwszej lekcji. Jak na razie jetsem zadowolona. Z lekkim przymrozeniem oka podchodze do stwierdzenia, iz dzieki tej ksiazce znajde sie na poziomie B1. Moim zdaniem bedzie to A2/B1. Sadze, ze dzieki niej uda mi sie ponownie odkryc uroki nauki jezyka angielskiego. Tak to jest z tzw. "falszywymi poczatkujacymi".

Zycze milego weekendu i trzymam kciuki za nasza druzyne. Jakby nie spojrzec pilkarski wirus i mnie dopadl. Pooooolskaaaaa bialoooo czerwoooooniiiii ......

niedziela, 3 czerwca 2012

004. Majowe podsumowanie, plany na czerwiec

Az sie nie chce wierzyc, ze juz pierwszy miesiac za mna. Zawsze mnie rozsmieszaly zdania typu "im czlowiek starszy, tym szybciej czas leci". Z biegiem lat dochodze do wnisoku, ze cos w tym jest. Sadze, ze jest to spowodowane tym, iz sami "poganiamy" czas. Byle do piatku, byle do... Dodatkowo wplyw ma na to codzienna rutyna. Dni staja sie podobne jeden do drugiego i czasem jest trudno na szybko odpowiedziec co robiles w tym tygodniu. Ale nie o tym chcialam dzis pisac.

Moge powtorzyc tu za innymi blogujacymi, ze pisanie bloga pomaga. Swiadomie stawiamy sobie cele i probujemy je realizowac. Nie zawsze udaje nam sie w pelni kazdy punkt planu odchaczyc, ale lepsze to niz nic. Malymi krokami podazamy do przodu.

Podsumowanie maja:
  • wiecej czasu poswiecilam angielskiemu. Mogloby byc go jeszcze wiecej, ale pierwszy krok jest juz zrobiony. Na celowniku byl i ciagle jest kurs podstawowy wydawnictwa Edgard: 3 lekcje na tydzien. W tym tygodniu udalo mi sie nadrobic zaleglosci z pierwszego tygodnia i przerobic 3 lekcje zaplanowane na ten tydzien. Na przyszly tydzien planuje jednak tylko jedna lekcje plus powtorki lekcji 1-6. Zalezy mi na jakosci, a nie na ilosci. Ksiazki na polce przejzane. Wiem co mam i szczerze powiedziawszy, nic mi nie brakuje. Nic tylko zabrac sie do nauki. FCE i informacje na temat tego egzaminu- niestety przekladam to na lipiec. W tym miesiacu zeszlo to na plan dalszy.
  • Czytanie ksiazek to byl kolejny punkt. Ciagle czytam ksiazke Pawlikowskiej. Jest ciekawa jednakze ze wzgledu na inne obowiazki nie udalo mi sie jej przeczytac. Tu tez bedzie modyfikacja planu. Nie narzucam sobie ilosci przeczytanych ksiazek na miesiac. Powinnam jednak wyrobic w sobie nawyk przeczytania przynjmniej kilku kartek przed snem. Czytanie powinno sie laczyc z przyjemnoscia, a nie z praca na akord. A w tym miesiacu patrzylam ile to jescze czasu mi zostalo, by wyrobic sie w czasie i moc wpisac na blogu "przeczytana".

Czerwiec:

Dla mnie bedzie to nieco nietypowy miesiac. Haslo tego miesiaca to przygotowania do podrozy. Wyjezdzam juz 23 czerwca, a wracam na poczatku lipca. Bede musiala zrobic przeglad mojej garderoby, butow etc.

Wyprawa gorska wiec bedzie potrzebna mi dobra kondycja. Biegam w miare regularnie, 4-5 razy w tygodniu. Dodatkowo chcialam wlaczyc cwiczenia na wzmocnienie nog i ogolnorozwojowe. Mam dobre cwiczenia na plytach DVD. Nie zaszkodzi wiec dodatkowo pocwiczyc. Te cwiczenia planuje robic rano, a wieczorem przysiady (20 w pierwszym tygodniu. Zwiekszac bede ilosc przysiadow o 10 kolejnych z kazdym poniedzialkiem). Postaram sie wiec wstawac o godzinie 6 rano. Jestem spiochem, ale moze uda mi sie przemoc.

Angielski bede dalej kontynuowac tzn. Edgard - lekcja 7 + powtorki (pierwszy tydzien), 8-10 (drugi), 11-12(trzeci tydzien). Na czas podrozy zabieram moja "pole" (odtwarzacz mp3). Wspominalam juz w jednym z moich poprzednich postow, ze zaopatrzylam juz moja "pole" w odpowiednie pliki. Mam wgrane kursy do angielskiego i hiszpanskiego. Zastanawiam sie tez czy nie wziac, ze soba ksiazki do angielskiego. Mam jedna, ktora by sie swietnie na taki wyjazd nadawala. Ksiazka dla tzw. "falszywych poczatkujacych". Maly rozmiar = malo wazy. Dodatkowy plus jest ona dwujezyczna tzn. niemiecko-angielska.

I ostatni, najwazniejszy punkt. Nauka programowania na iPhona. Chcialabym napisac mala aplikacje w ciagu tych 3 tygodniu przed wyjazdem. Wiem sporo na ten miesiac zaplanowalam, ale z roznych wzgledow jest to dla mnie wazne. Jest to jednak temat na osobny post. 

Milej niedzieli.

P.S.
Zastanawiam sie czy nie zglosic sie do Blogowej Grupy Samorozwoju. Podoba mi sie idea i wsparcie jakiego sobie udzielaja jej czlonkowie. Trzy posty juz mam czyli jeden z punktow przyjecia do szacownego grona mam juz spelniony. Chyba najrozsadniej bedzie jednak to zrobic po moim powrocie z urlopu. Wtedy bede pelna energii i planow dotyczacych mojego samorozwoju. A planow mam sporo.